sobota, 17 maja 2014

Rozdział 2

Ana :
Miesiąc później 
Piątek : 

Dzisiaj 1 września. Nie pamiętam nawet kiedy minęły dwa miesiące wakacji. Teraz znowu się zacznie szkoła, nauka. Wyciągnęłam się, wstałam i nałożyłam kapcie. Weszłam do łazienki, rozebrałam się i po chwili byłam pod prysznicem.

Gdy się odświeżyłam i wytarłam weszłam do garderoby. Otworzyłam szafę. Ciekawe gdzie sprzątaczka włożyła moją nowo zakupioną sukienkę. Westchnęłam głośno i zrezygnowałam z szukania. Rozejrzałam się po korytarzu i wrzasnęłam głośno.

- Wiecie gdzie jest moja czarna sukienka ? - Za rogu wybiegła sprzątaczka - Proszę się nie śpieszyć - uśmiechnęłam się - A i dzień dobry - przywitałam się

- Ooo dzień dobry dzień dobry jak się spało ? - weszła do mojego pokoju, a potem do garderoby.

- A dobrze. Dziękuje - Znalazła moją sukienkę. Pościeliła moje łóżko, odwiesiła firanki i zrobiła parę innych czynności.

- Co Ci zrobić do jedzenia ? -  zapytała się biorąc mokre ręczniki z łazienki.

- Naleśniki - Uśmiechnęłam się i mlasnęłam językiem z niezadowoleniem - Ile mam razy powtarzać, że nie lubię jak ktoś mi sprząta w pokoju. - Powiedziałam po raz setny.

- A ile razy mam ci powtarzać, że gdybym ci tu nie sprzątała to twój pokój wyglądał by jak chlew?
- Wykrzywiłam się pokazując do niej języka. - Za dwadzieścia ósma w jadalni. -  i wyszła.

Otworzyłam na rozcież drzwi balkonowe. Firanki odsunęłam na boki, a wiatr zaczął je rozwiewać do środka sypialni.

Zdjęłam szlafrok, nałożyłam bieliznę, pończochy, czarną sukienkę i obcasy. Podeszłam do lusterka, otworzyłam szafę i poszukałam kosmetyków. Pomalowałam się delikatnie i posmarowałam usta błyszczykiem. Rozpuściłam długie podkręcone włosy i popsikałam się ulubionymi perfumami.

Po drodze do wyjścia z pokoju złapałam za  pierwszą lepszą  torebkę i telefon dotykowy. Weszłam do windy z ochroniarzami. Zdjęłam z nóg czarne obcasy, wybiegłam z windy i wbiegłam do jadalni. Kucharz niósł jedzenie dla mnie i dla brata. David już siedział wystrojony w garniturze przy dużym stole z muzyką na ful. Zobaczył mnie i się uśmiechną. Od tamtej pory gdy w domu pojawił się porywacz David jest dla mnie milszy.

Zjedliśmy śniadanie, pożegnaliśmy się z mamą i wyszliśmy na dwór. David spojrzał na opiekunów, a potem przeniósł swój wzrok na mnie. 

- Jedziemy naszym samochodem - Oni kiwnęli głową - Bez was - dokończył. - Przyłożyłam dłoń do ust by się nie roześmiać.

- Ale nie możecie sami jechać Pan Collins... - Dawid mu przeszkodził.

- Też jestem Collins ! - warknął do nich - I umiem upilnować siostrę ! Wsiadaj -  powiedział do mnie.Wsiadałam do seledynowo-czarnego samochodu i zapięłam się pasami.


Nie dziwię się, że brat tak zareagował a nie inaczej. Jesteśmy bez przerwy pod czyjąś obserwacją i to z czasem staje się strasznie denerwujące.

Brat szybko wskoczył do środka samochodu i z piskiem opon ruszył z pod garażu. Jadąc w stronę bramy zobaczyliśmy ojca z swoimi pracownikami. Ominęliśmy go bardzo szybko i roześmialiśmy się z jego zdziwionej miny.

- Upssss - odezwał się - Nie tym razem.

Otworzyli nam bramę i wyjechaliśmy z wielkiej posiadłości Cullenów.



Pod szkołą byliśmy piętnaście minut później. Zaparkowaliśmy na parkingu szkolnym i wyszliśmy z samochodu. Ruszyliśmy w stronę szkoły i gdy weszliśmy do środka Davida otoczyły dziewczyny, a mnie odepchnęły na bok. Westchnęłam głośno i wzruszyłam ramionami, a co mi tam. Wyszłam ze szkoły witając się z znajomymi. Usiedliśmy na ławce w parku szkolnym obok parkingu. Moi koledzy stali za nami, a ja siedzę dziewczynami na ławce.

W rozmowie przeszkodził nam donośny burkot motoru. Wszyscy zwrócili wzrok w stronę wypasionego motoru i właściciela. Ubrany w czarne skiny i czarną ze skóry kurtkę. Twarzy nie widziałam gdyż jest schowana za kaskiem.
- Kto to ? - zapytałam się i poprawiłam sukienkę która się podwinęła.

- Nie wiem - powiedziała Kate - Ale trzeba to sprawdzić. - Wybuchnęłyśmy śmiechem, a chłopaki nie rozmawiali o tajemniczym mężczyźnie lecz o motorze.

Zdjął kask, ale nie mogłam zobaczyć jego twarzy, gdyż schował ją ale tym razem za kapturem. Ruszył w stronę szkoły.

- Dziewczyny może chodźmy do szkoły - wstała Days patrząc na przystojnego chłopaka idącego po schodach. Pchnęłam ją lekko do przodu i ponownie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Weszłyśmy do budy, a tajemniczy mężczyzna stoi przy gabinecie dyrektorki i czeka. Idąc koło niego podniósł głowę do góry. Nie miał już kaptura na głowie, więc teraz mogłam dla niego się przyjrzeć  Szczęka opadła mi do samej ziemię, a oczy wybałuszyły. Jest taki przystojny.


Czekoladowe oczy, czarne brwi, rzęsy, usta jak marzenie, lekki zarost, a włosy jak węgiel. Wysoki i umięśniony.
Spojrzał na mnie groźnie. O zgrozo ! Nie patrzał na dziewczyny obok tylko na mnie. Zrył wzrokiem moją sylwetkę. Zarumieniłam się z tego powodu.
Ktoś mnie złapał od tyłu za talie i gwałtownie odwrócił. Spojrzałam na mojego brata, który był naprawdę wściekły.

- Co ty kurwa wyprawiasz ? - warknął do mnie. - Mieliśmy się trzymać razem ! - złapał mnie za łokieć - Tyle się ciebie naszukałem...

- Gdzie ty mnie prowadzisz ? - wyrwałam się dla niego. Niektórzy nam się przyglądali, a w nich groźny Mulat.

- Ojciec przysłał tu pierdolonych ochroniarzy - szepnął mi do ucha. Podniosłam brew pytająco. O cholera tylko brakowało nam ochroniarzy w szkole. - Spadamy stąd - Kiwnęłam głową - Tylko ciekawe gdzie ?

- Chodźmy na orlik tam wścibimy się między ludzi.

Trzymaliśmy się obok siebie i obserwowaliśmy. Ochroniarze nas szukali po orliku. Po dziesięciu minutach myśleliśmy, że odpuścili, ale gdy poczułam na łokciu czyjąś dłoń odwróciłam się i zobaczyłam jednego z nich.

Spojrzałam na brata, który był tak samo wściekły jak ja. Kurwa !
Uczniowie przyglądali się nam i szeptali sobie od ucha do ucha. Gdy się skończyło przemówienie dyrektorki uczniowie zaczęli przepychać się do swoich klas. W sali musiałam siedzieć z ochroniarzem. Wychowawczyni na początku nie chciała go wpuścić do klasy, ale gdy pogadał z nią na osobności zgodziła się. Głupia !
Wyszliśmy z szkoły i poczekaliśmy  na Davida. Wyszedł, a za nim ochroniarz, który dreptał za nim jak wytresowany piesek. Nie był zadowolony.

Dołączył do mnie i wysapał się po raz kolejny do tymczasowych opiekunów.

Idąc do samochodu Davida zobaczyłam motorzystę. Był oparty o motor. W ręku trzymał papierosa i patrzał na mnie intensywnie zaciągając się . Ale gdy zorientował się, że przyglądam mu się nałożył kask, wsiadł na motor i ruszył z piskiem opon. Pokręciłam głową  z niedowierzaniem i wsiadłam do samochodu. David dogadał się z ochroniarzami i po chwili dołączył do mnie. Wyjechaliśmy z parkingu, a za nami czarny samochód ochrony. Po dwudziestu minutach byliśmy pod domem. Ojciec z matką już na nas czekali. Spojrzałam na brata i westchnęliśmy jednocześnie.

********************************************************************************

I jest 2 rozdział. Co o nim myślicie ? :D 

3 komentarze:

  1. Cudowny :) pisz dalej, bo masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja ciekawa, nie powiem, ale możesz popracować nad tym, żeby nie było powtórzeń. Świetny rozdział!
    Jedna dziewczyna, jedno lato, i marzenie które może się spełnić. Co będzie kiedy stanie się ona obiektem westchnień kilku chłopaków naraz, w tym także swojego brata? Czy da radę odbudować relacje miedzy rodzeństwem i wybrać jednego nie raniąc pozostałych?
    http://opowiesco1diwieleinnych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń