sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 7

Osiem komentarzy=nowy rozdział 

Ana :
Trzy dni później : 
Czwartek :  

      Dzisiaj wolne, nie idę do szkoły, z tego zaś powodu mam zamiar cały dzień przeleżeć w łóżku. Kogo to numer telefonu? Przeszukałam wszystkie książki adresowe, ale nie mogę znaleźć podobnego kontaktu. Dziwne, że właściciel skontaktował się, pisząc czy mam ochotę na spotkanie. Przegryzłam wargę zastanawiając się kto to, postanowiłam odpisać i zapytać się z kim mam przyjemność. Wiadomość nie przychodzi, westchnęłam z rezygnacją i wyszłam z pokoju kierując się do brata. 

- Proszę tam nie wchodzić - Ochroniarz ostrzegł mnie gdy podeszłam pod drzwi Davida. Niby czemu? - wykrzywiłam się - Mówił żeby nikogo nie wpuszczać do pokoju.. 

- Ale jestem jego siostrą, więc? - Uśmiechnęłam się do niego i pociągnęłam za klamkę bez pukania do drzwi. Gdy się odwróciłam do łóżka, szczęka opadła mi do samej ziemi. Przetarłam oczy piąstkami by sprawdzić czy dobrze widzę. O kurwa! 

Mój brat z jakąś dziewczyna w łóżku! Ona siedzi na nim okrakiem bez bluzki, spodni i stanika. Jest tylko w stringach, zamknęłam oczy, gdyż ukazały się pośladki dziewczyny. Dotyka ją po zaokrąglonych piersiach jednocześnie całując usta. Zobaczyła mnie i raptownie zeszła z Davida przykrywając kołdrą swoje nagie ciało a na policzkach zakwitł krwisty rumieniec. 

- Co ty tu robisz? - Ryknął na mnie brat - Wypieprzaj mi stąd! - Zakryłam dłonią usta by się nie roześmiać. - Z czego się śmiejesz? - pokręcił głową - Powiedziałem coś, głucha jesteś? - pokazał mi wskazującym palcem drzwi i przeprosił dziewczynę za moje niegrzeczne zachowanie. - Na co czekasz? Wypieprzaj stąd! - Złapał mnie mocno za łokieć, otworzył drzwi i wywalił na zbity pysk. - Poczekaj kochanie - powiedział spokojnie do dziewczyny z którą przed chwilą gruchał w łóżku. Odwrócił się w nasza stronę, czyli do mnie i czwórki ochroniarzy - Mówiłem wam żeby nikt do pokoju nie wchodził, czy to aż tak trudne?! - zwrócił się do swoich opiekunów - To cię aż tak śmieszy? - Wrzasnął popychając na ścianę, ale nie wyrządził szczególnej krzywdy. Jest wkurzony i to bardzo..

- Proszę się uspokoić - Ochroniarze złapali go za łokcie, ale wyrwał się biorąc głęboki wdech.

- Jeszcze raz wejdziesz do mojego pokoju bez pukania, a inaczej pogadamy! - Ostrzegł mnie. Chciałam go przeprosić, ale nie zdążyłam się nawet odezwać gdy usłyszałam głośny trzask drzwi. Co go ugryzło? Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Wzruszyłam ramionami lekceważąco i ruszyłam w stronę pokoju z dwójką opiekunów, a gdy miałam zamiar wejść do pokoju usłyszałam zgrzyt drzwi gdzie ukazała się niska blondynka, która zdążyła się ubrać i doprowadzić do porządku, na sto procent lepiej gdy jest ubrana. Dziewczyna nie słucha błagań brata, zaś ignoruje go, prychnęłam z rozbawienia. Podbiegłam do balustrady i skierowałam wzrok w dół schodów. David wykrzyczał moje imię z nutką goryczy. Drze się, a tyle gości w domu. Kretyn jeden! Zobaczył mnie i ruszył biegiem po krętych schodach. Wiem, że chce mnie dorwać, po drodze do sypiali pobiłam dużą rzeźbę porcelanową, zamknęłam drewniane drzwi przed nosem brata łapiąc za kluczyk i przekręcając w prawą stronę.

- Słyszysz mnie?! - wrzasnął waląc pięścią w drewno - Tylko spróbuj się do mnie odezwać albo do mnie przyjść, pożałujesz! - Odszedł. Czyżby to była groźba? O kurde to aż tak mu zależało na tej dziewczynie, czy jest aż tak nie normalny przyprowadzając dziewczyny do domu zamiast spotkać się poza chałupą, ma szczęście, że rodzice nie wiedzą co najlepszego wyprawia, gdyby się dowiedzieli to z pewnością nie było by przebacz. Zastanawia mnie, dlaczego nie zamkną drzwi na klucz, czyżby mu się śpieszyło i zapomniał, a może był pod świadomością, sądząc że ochroniarze nie spieprzą tym razem tak prostego zadania?
Tak, mój brat jest nie normalny, może jest synem znanego po całym kraju biznesmena, ale to nie zmienia faktu, że może robić wszystko i zachowywać się jak skończony kretyn, wstyd przynosi dla rodziny, dla mnie w pewnym sensie też, gdybym mogła to na pierwszej lepszej okazji naskarżyłabym dla ojca i matki co wyczynia David, ale wtedy moje życie u niego by było skończone.

Usiadłam na fotelu i włączyłam muzykę. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni. Nareszcie doczekałam się wiadomości, która przyszła piętnaście minut temu. Uśmiechnęłam się - To Louis. Chce się ze mną spotkać, ale czemu tak późno do mnie napisał? Myślałam, że już dawno o mnie zapomniał


Rozmowa toczy się tak :
  • Lou : Z tej strony Louis (LT)... Tak, ten co gonił złodzieja, pamiętasz? Spotkamy się?
  • Ja : O cześć, no jasne że pamiętam ! xd No z wielką przyjemnością, to kiedy?
  • Lou : Za godzinę będę u ciebie //\\
  • Ja : No dobra, chyba wiesz gdzie mieszkam?
  • Lou : No jasne że wiem!


Rzuciłam telefon na łóżko i wbiegłam do łazienki. Umyłam się w szybkim tępię, wysuszyła włosy, które związałam w niedbały koczek, wyleciałam stamtąd jak torpeda i znalazłam się w garderobie przy dużej szafie ubrań, które zostały wykonane przez moją krawcową. Jest bardzo młoda, ale bardzo kreatywna oraz pomysłowa, sama dobiera buty do zaprojektowanych ciuszków. Wskoczyłam w materiał. Podeszłam do lusterka biorąc do ręki puder oraz podkład dobrze wsmarowując w twarz,  przejechałam kilkakrotnie szczoteczką tuszu po rzęsach, robiąc kreski na górnej powiece eyelinerem, które wyszły nie nagannie i przejechałam po ustach czerwoną pomadką. Rozsmarowałam ocierając dolną i górną wargę między sobą i wydając przy tym głośne mlaśnięcie. Rozczesałam po kołtunione włosy z których dosłownie po chwili zrobiła się szopa. Jęknęłam i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę trzecią, z tego zaś powodu złapałam się za głowę wplątując palce między włosy. Louis lada chwila tu będzie. Przeczesałam długie pasma włosów szczotką, okiełznałam je i po chwili pojawił się koński ogon.

Za wibrował telefon w kieszeni informujący o tym, że przyszła wiadomość - od Lou, zaraz będzie pod domem, ale musi się uporać z strażnikami, którzy stoją pod bramą. Z tego zaś powodu wybiegłam z pokoju omijając szerokim łukiem ochroniarzy.

W gabinecie, jadalni, korytarzu i innych pomieszczeniach nie ma ojca, postanowiłam poszukać na dworze. Zobaczyłam tatę rozłożonego na leżaku, podeszłam do niego i usiałam na sąsiadującym łóżku.

- Co tam córciu? - Zastanawia mnie od kiedy on robi sobie przerwę w pracy. Położył gazetę na białym stoliku i napił się whisky.

- Co ty robisz, dlaczego nie jesteś w pracy? - Czarna gęsta brew zabawnie uniosła się do góry.

- Chyba należy mi się chwila relaksu i odpoczynku - jest spokojny jak nigdy dotąd - ale sądzę że przyszłaś tu z innych powodów, mam racje? - Skrzyżował nogi w kostkach bacznie mi się przyglądając, zarumieniłam się i złapałam koniuszki włosów wkładając sobie do ust. - Przestań, to jest nie kulturalne! - wywróciłam oczami.

- Dobra mam sprawę - Mam zamiar przejść do rzeczy, przecież Louis czeka pod bramą, musi mieć problemy z ochroniarzami, długo się nie pojawia. - Bo wiesz kolega ma do mnie przyjechać - zarumieniłam się pod intensywnym wzrokiem Pana Collinsa - On właśnie ścigał tego złodzieja - dodałam przegryzając dolną wargę - No ale jest jeden problem - powiedziałam - ochroniarze go nie chcą wpuścić - wzruszyłam ramionami robić minę smutnego kotka.

- Mówiłem im, że jak będą jakieś problemy to mają mnie zawiadomić - wstał szybko nakładając japonki.  Muszę go poznać - Zaraz to załatwię, nie martw się - położył swoje ręce na moich ramionach - jaką mam śliczną córkę - Przytulił mnie bardzo mocno do siebie, a oczy wyskoczyły z orbit z zaskoczenia. Od dawna mnie tak nie przytulał. Przywarłam do ojca bardzo szybko, a łza spłynęła mi po policzku, szybko ją starłam piąstką, nie chce by ojciec wiedział że płaczę z takiego powodu.

Oderwałam się od ojca i spiorunował miłym wzrokiem moją zaczerwienioną twarz.

- Masz podkrążone oczy - pogłaskał mnie po policzku. Pokręciłam głową przecząco. - Przepraszam - przytulił mnie i odszedł zostawiając przy ganku oniemiałą.

Nie sądzę by się zmienił - może dzisiaj jest w niezłym humorze, ale to nie znaczy, że się zmienił, nadal jest zimnym draniem, myślącym tylko o pracy, całymi dniami go nie ma w domu - do teraz - coraz częściej się w nim pojawia, ale z biegiem czasu zmienić się to.
Nie zauważyłam kiedy pod mój dom podjechał granatowy samochód, podbiegłam w tamtą stronę, ale ze strony kierowcy nie wyszedł Louis tylko mężczyzna z buszem na głowie. Mój dobry kolega także znalazł się na zewnątrz. Podbiegłam do nich zarumieniona.

- Część - odezwałam się mówiąc do obydwu

- Cześć - powiedział Louis przybijając pięścią żółwika, a lokowany przyjaciel machnął prawą dłonią w przywitaniu. Ma strasznie intensywne zielone oczy, usta jak marzenie, gdyby nie idealne ułożenie włosów oraz brwi, które prawie stykają się ze sobą, nie wyglądał by na tak groźnego. Dlaczego jest taki zły? Przymrużyłam oczy bacznie mu się przyglądając, spojrzał na mnie piorunując wzrokiem. Kto pierwszy spuści wzrok ja czy on? Moje policzki za każdą sekundą robiły się coraz czerwieńsze, na początku był to mały rumieniec, a teraz czuję gorąco na całym ciele, zaraz zostanie ze mnie skwarka, smarze się. Spuściłam wzrok i kątem oka zauważyłam że usta zielonookiego drgają. Czemu się tak szybko czerwienie, kiedyś nie miałam z tym problemu..

- To może wejdziemy do domu? - zapytałam się podchodząc bliżej Louisa - Tata chcę cię poznać - powiedziałam - Chyba zrobiłeś na nim dobre wrażenie - podniosłam głowę dumnie. Rozmawiam z nim jakby niby nic, to nasz drugie spotkanie i czuję się tak jakbym Lu znała od zawsze.

Chłopaki spojrzeli na siebie, ale nic nie wyczytałam z ich twarzy. Dopiero teraz przypomniałam sobie o ochroniarzach którzy trzymają się ode mnie z daleka, ale nadal bacznie obserwują. Wpuściłam ich do środka przez główne drzwi domu. Patrzeli na każdą rzecz która ich zainteresowała, ale nie było zachwytu ni zaskoczeni, nic. Czy oni kiedykolwiek pokazują co odczuwają, czy zawsze mają tak skamieniałą twarz? Z salonu wybiegła sprzątaczka, która kieruje się w naszą stronę.

- Pan Collins jest w salonie - powiedziała ledwo łapiąc oddech, dotknęłam jej policzka. Ma pięćdziesiąt lat.

- Odpocznij Grece... należy ci się chwilka odpoczynku - pokręciła głową - Na prawdę, rozkazuje ci - uśmiechnęłam się i ominęłam. Moi goście ruszyli za mną do salonu, gdzie ojciec i matka siedzą na kanapie jedząc lody. Gdy nas zobaczyli, tata wstał i przywitał się.

- Proszę usiąść - powiedziała mama - Może coś do picia? - zapytała się, ale z grzecznością odmówili, a zaś ja nabrałam ochoty i po chwili kucharka przyniosła mi lody.

Jedząc słuchałam rozmowy, którą prowadziła czwórka dojrzałych ludzi. Louis jest interesujący, można z nim pogadać, wyluzował się i pokazał jaki naprawdę jest, zaś Styles - tak ma na nazwisko kolega Lu, woli rozmawiać z bardziej dojrzałymi ludźmi, gdyż moje towarzystwo mu najwidoczniej nie odpowiada - nie lubi mnie - słychać i widać ślepym okiem. Rozmowa ciągnie się i ciągnie, nawet nie wiem ile czasu upłynęło od ich przyjazdu. Spojrzałam na zegarek, a oczy rozszerzyły ze zdziwienia, aż cztery godziny, nie możliwe!

- Nie wiem jak ci się mogę odwdzięczyć? - zapytał się ojciec i  Louis odwrócił głowę od mojej twarzy patrząc na Collinsa.

- Pan już mi podziękował, tyle wystarczy. - Jeszcze nie wiem, że mój ojciec potrafi być strasznie uparty. Po dziesięciu minutach poddał się i po raz setny na mnie spojrzał. Zapadła krępująca cisza, ale przerwał ją mówiąc - No dobrze, ale chce o tym porozmawiać na osobności - Tata wzruszył ramionami i wstał odstawiając na stolik szklankę zimnej wody. Styles i Tomlinsnon ruszyli za ojcem do gabinetu, zastawiając mnie i mamę w salonie.

Ponad  godzinę siedzą w gabinecie, a ciekawość zżera moje wnętrze. Wcześniej przesiadłam się na kanapę obok mamy i rozmawiając czekamy na trójkę ogromnych facetów. Wyszli po piętnastu minutach, tata też jest zadowolony, może się podzielą z jakich to powodów szczerzą ząbki.


- Będziemy się pomału zbierać - Mrugną do mnie Tomlinson, a ja zaś wywróciłam oczami. - To zjawimy się o piątej jak uzgodniliśmy proszę Pana- odezwał się do ojca, kiwnął głową. O siedemnastej?

- To odprowadzę was - złapałam okulary przeciwsłoneczne, które odłożyłam na stoliku. Pożegnali się - ojciec polubił Lou i Stylesa.

Wyszliśmy z salonu, a potem z domu. Zeszliśmy po krętych schodach omijając pracowników oraz gości którzy najprawdopodobniej idą pozwiedzać teren willi.

- No dobra bez owijania w bawełnę - odezwałam się - Co robiliście tak długo? - skrzyżowałam ręce na piersi bacznie im się przyglądając - I coś wspominałeś, że przyjeżdżacie jutro - Przegryzłam wargę - Więc powiesz mi co jest grane? - domagałam się szybkiej odpowiedzi.

- Dowiesz się w swoim czasie - Styles odezwał się - pakuj się do samochodu - warknął do Louisa. A co mu?

- Harry ma racje - przyznał - Dowiesz się w swoim czasie - Przybiliśmy żółwika i wskoczył do samochodu. Zatrąbili na pożegnanie i odjechali.

Wpadłam do domu i złapałam ojca po drodze wypytując się o to samo co chłopaków, ale także nic nie chciał powiedzieć mówiąc, że dowiem się w swoim czasie i pozbył się kiwnięciem głowy, gdy ktoś zadzwonił. Z nadętą miną weszłam z ochroniarzami do windy, po chwili byłam na ostatnim piętrze, czyli na trzecim. Ominęłam pokój brata, oczywiście musiał wyjść, przygląda się mi z odrazą, chcę go przeprosić za moje dzisiejsze zachowanie, ale podniósł rękę, więc mam milczeć i się do niego nie odzywać? Ominął mnie szybko. Weszłam do sypialni, w której mam zamiar pozostać do końca dnia.

Następny dzień :

Budzik, który stoi na szafce po raz kolejny zadzwonił. Przeciągnęłam się, głośno ziewając. Zrzuciłam z siebie grubą kołdrę, gdyż w pokoju panuje gorzałka. Zdjęłam koszulę nocną kierując do łazienki w samej bieliźnie. Weszłam pod prysznic i zmyłam pot. Wytarłam się, wyszukałam ubrania, które nałożyłam.Podeszłam do lusterka i zrobiłam lekki makijaż. Włosy, które są w lepszym stanie niż wczoraj, zaplotłam w porządnego mocnego warkocza. Nałożyłam japonki i walnęłam się na łóżku, które wcześniej zaścieliłam. Jest wiadomość od Lou. - przyszła o piątej, a dochodzi siódma, a za dwie godziny muszę być w szkole. On przed moim pokojem? Wyskoczyłam z łoża i otworzyłam z zamachem drzwi. Co oni do cholery robią o tej godzinie? Uśmiechnęłam się i złapałam obydwu za łokcie gwałtownie wciągając do środka pokoju, w którym panuje burdel lecz szybko zapomniałam o tym.

- Co wy tu robicie, gdzie jest Reed i Philipsom? - wrzasnęłam zaskoczona.

- Od dzisiaj my jesteśmy twoimi ochroniarzami - Moje usta ułożyły się w wielkie O. - Zadowolona?- Rzuciłam się na niego przytulając mocno do siebie.

- Czy ja śnie? - pisnęłam. Wiem, mogą mnie uznać za wariatkę. Louis wybuchnął śmiechem patrząc na zielonookiego.

- Wiedziałem że się uda - Wzruszył ramionami. Chrząknął głośno, nadal go przytulam, szybko odskoczyłam od niego, a na policzkach ujawnił się delikatny rumieniec. Przeprosiłam za moje zachowanie - Może już pójdziemy. - zaczęli się cofać do wyjścia. Pokręciłam głową i usadziłam ich na łóżku. Muszą mi wyjaśnić kilka rzeczy.

- Ale jak to możliwe, przecież od tak - pstryknęłam palcami - nie można zostać ochroniarzem, do tego potrzeba najgłębszego zaufania, należy wykonać badania - Westchnęłam głośno - No i nie zapominając o tych wszystkich papierach, które trzeba uzupełniać. To jest naprawdę wieki obowiązek, a mój ojciec jest strasznie wymagający, robicie sobie jaja czy co? - wrzasnęłam.

- Nie takim tonem! - warknął Styles, skupiłam swój wzrok na jego twarzy i poczułam lekkie parzenie na policzkach - Zamknij się i wysłuchaj przez chwilę - Przegryzłam dolną wargę na którą spojrzał, przełknął ślinę. - Hmm... źle nas zrozumiałaś, twoi wcześniejsi opiekuni dostali dwutygodniowy urlop, więc tylko przez ten czas będziemy twoimi ochroniarzami. Te sprawy papierkowe i zasady, które pokazał nam twój ojciec zostały w pełni zrealizowane.

- Zobaczysz, to będą twoje najlepsze dwa tygodnie, które nie zapomnisz do końca życia - Uśmiechnęłam się, więc mam rozumieć, że mamy się bawić, odwalać i rozrabiać? - Pokażesz jaką tak naprawdę jesteś nie grzeczną dziewczynką, ojciec się o niczym nie dowie. - Ale nadal w pewnym sensie nie wiem dlaczego chcą mi pomóc, czyżby szkoda im mojej osoby? Nie mam zamiaru się nad tym zastanawiać, trzeba zacząć świętować. W szafie trzymam czerwone wino, które zwinęłam z kuchni gdy kucharki miały przerwę, gdy chłopaki zobaczyli butelkę, to nawet loczek się wyszczerzył w uśmiechu, a gdy rozpieczętowaliśmy i podzieliliśmy po równo w wytwornych szklankach, wypiliśmy.  Złapałam torebkę z książkami i weszłam z chłopakami do windy. Jeden, dwa, trzy i jesteśmy na dole. Ojciec uśmiechną się do mnie i do towarzyszów idących za mną.

- David już pojechał - wrzasnęła mama z biblioteki. Wywróciłam oczami, czyżby nadal jest na mnie zły, od wczoraj go nie widzę, więc moje przypuszczenia mogą być prawdziwe. Wsiadłam do zwykłego samochodu - nie limuzyny i wyjechaliśmy z pod domu jadąc do głównej bramy gdzie kierowcą jest Harry. Jest nie cierpliwym kierowcą, szybko się denerwuje i za każdym razem musi coś skomentować, a i nie zapominając o zasadach, które koniecznie należy przestrzegać podczas prowadzenia samochodu, których Styles za żadne skarby nie przestrzega. Chociaż - przegryzłam wargę - jest zabawnie gdy się wkurza i próbuje wymijać trąbiące auta. Przy nich to ja nie będę się nudzić, jestem pewna na sto procent.

Zaparkowaliśmy na parkingu, w końcu mogę sama otwierać i zamykać drzwi, jestem zadowolona z tego powodu. Louis złapał mnie za łokieć przyciągając bardziej do siebie. Spojrzałam na niego z pod rzęs, zastanawiając się o co mu chodzi.

- Poczekaj - Odezwał się opierając o maskę auta jednocześnie odpalając papierosa, loczek także sobie na to pozwolił i wyciągną w moją stronę paczkę, pokręciłam głową rumieniąc się, nigdy nie paliłam więc spaliłabym się ze wstydu gdyby się dowiedzieli, wzruszył ramionami wkładając zaczętą paczkę do kieszeni spodni. Przegryzłam wargę, zaraz zaczynają się lekcje, a nadal nie wiem co jest grane i dlaczego tu stoimy.

Zapomniałam o boskim świecie gdy na parkingu zjawił się czarny motor. Każdy wie do kogo należy własność. Good! Zgadłaś Ana - to Zayna Malika.. Moja skóra na twarzy zaróżowiła się z niewiadomych mi powodów, wkurza mnie, że gdy zobaczę posturę Mulata, robi się gorąco jak w wrzącym czajniku. Złapałam za warkocza zakrywając nim kawałek buźki, żałuje, że splotłam je zamiast rozpuścić.

Zaskoczyło mnie gdy przystaną obok nas, zdjął kask a nogi ugięły się pode mną. Włosy z blond grzywką jak zawsze idealnie ułożone, czy on nie ma w domu golarki, jak ostatnio go widziałam to zarost był, ale z porównaniu do dzisiaj to pikuś. Przewróciłam oczami i zajęłam się dalszym ilustrowaniem Mulata. Ubiera się na czarno, dba o siebie, nie nakłada w dzień w dzień tych samych ubraniach, od razu można wywnioskować, że jego ubrania są z najwyższej półki oraz dopasowane tak by pasowały do jego postury. Więc nie jest na wszystko obojętny, chce świetnie wyglądać. Moja wewnętrzna ja, pyta się mnie czy zgłupiałam, przecież to jak każdy człowiek, to nie zależy od charakteru, od wybuchowości lub od lekceważącej postawy, więc nie oceniaj człowieka jak wgl nie znasz - wrzasnęła. Czy ja kompletnie zwariowałam, rozmawiam sama ze sobą, czy to normalne?

Moja szczęka opadła do samej ziemi gdy zauważyłam, że chłopaki przybijają męskie piąty w przywitaniu.
- Co ty tu robisz, stary?! - wrzasnął zaskoczony Styles - No ja nie wierze, chodzisz do szkoły? - Malik uśmiechnął się, stałam się dla nich niezauważalna, nadal tu kurwa stoję!

- No jak widać - warknął, nadal ten sam Malik - A wy? - zapytał się podnosząc głos, skrzyżowałam ręce na piersi piorunując wzrokiem Mulata, po co do cholery dołączył do nas, musiał wyczuć moją zmianę nastroju bo w końcu spojrzał na mnie.

- Dowiesz się w swoim czasie - powiedział Lou przyciągając mnie do siebie, na co Malik mocno zacisnął szczękę i pięści. Tomlinson puścił moją talię oparł się o drzwi samochodu zapalając kolejnego fajka. Malik nadal buzuje z wściekłości. Nawet ciało zaczyna drżeć 

- Zayn - szepnęłam, spojrzał na mnie, a jego tęczówki pociemniały - Dobrze się czujesz? - czyżby na coś chorował, a może ma od czasu do czasu jakieś napady złości czy coś w tym stylu, ale gdzież, w ostatnim czasie za często mu się to zdarza. Moje pytanie potraktował lekceważąco. Prychnęłam, a dzwonek zadzwonił dla mojego - dla naszego szczęścia na co obróciłam się tyłem do chłopaków oznajmiając, że idę do szkoły, chłopaki nie ruszyli się z miejsca zaś obserwowali moją sylwetkę aż nie znikłam z horyzontu, a gdy znalazłam się na korytarzu, szybko podbiegłam do okna gdzie jest niezły widok na parking. Chłopaki stoją i rozmawiają, ale Louis musiał coś nieodpowiedniego powiedzieć bo Malik złapał za jego ubrania podnosząc do góry, zakryłam ręką usta, które ze zdziwienia przybrały literę O. Chłopaki patrzeli sobie w oczy aż w końcu Styles szybko zareagował, złapał za łokieć Mulata i powiedział coś do Zayna, przeklną pod nosem odpychając od siebie Louisa, który walną plecami o samochód. Czy to przeze mnie Mulat tak zareagował, szczerze w to wątpię, przecież on mnie nienawidzi.

*<*>*<*>*<**<*>*<*>*<**<*>*<*>*<**<*>*<*>*<**<*>*<*>*<*


Co powiecie o tym rozdziale? 
Przepraszam z góry za wszystkie błędy, które popełniam ;) 
I jak napisałam nad rozdziałem osiem komentarzy=nowy rozdział.
Fajnie by było też gdybyście dodawali się do obserwujących.
A i nie martwicie się, postać Zayna Malika z czasem będzie pojawiła się coraz częściej xd 
Miłego czytania Wam życzę  :* 

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 6

Zayn :
Niedziela :

W piątek na ostatniej lekcji wychowawczyni zatrzymała mnie przed wyjściem ze szkoły. Zagłębiłem myśli w przeszłości: Wiadomo - wkurwiłem się, nie miałem czasu i śpieszyło mi się no ale chyba mi chłopaki głowy nie urwą gdy nie przyjadę na czas więc poszedłem za nią do klasy, ale gdy została ze mną sam na sam, w cztery oczy dało się zauważyć że ma inne nastawienie co do mojej osoby. Jestem zadowolony że tak działam na ludzi - Czyli boją się, z  wielką trudnością wysławiają, a najzabawniejsze jest to że nie potrafią spojrzeć prosto w oczy. Dała mi reprymendę nie powiem, ale nie była dość odważna jak na osobę z wyższych sfer. Na korytarzu mówiła z dzielnością i wyższością, a w tej chwili zachowuje się jak cicha myszka pod miotłą bojąca się kota który próbuje ją złapać.

Ostrzegła mnie że jak nie będę chodził do szkoły to wywalą mnie - To był słowa, które wypowiedziała z trudem. Gdy załatwiła co należało do jej obowiązków, szybko pozbyła się mnie. Dla jej dobra wyszedłem. - Zapamiętałem wszystko co najważniejsze z tamtego dnia. 

Musze wytrzymać w pojebanej szkole przynajmniej miesiąc, dopiero za trzydzieści dni plan bandy zostanie rozegrany po całości. Wypisze się z budy, zajmę się córą Collinsa, ale co najważniejsze - krok po kroku przekonam do siebie a gdy się uda będę miał An tylko dla siebie, pobawię się nią a następnie wykorzystam.  Ale martwi mnie to że reaguje na jej bliskość jak do nikogo innego. Znam każdą cząstkę jej ciała, ruchy i rysy twarzy. Nie ma minuty bym przy niej nie był i nie obserwował. 

Ale będzie forsy gdy nasza gra dobiegnie końca !!! Opadłem na twarde łóżko krzyżując nogi w kolanach, a ręce za głową. Wyjąłem specjalny sprzęt z szuflady i namierzyłem telefon An, który znajduje się w domu. Nałożyłem czarne Skin-ny, bluzę tego samego koloru i trampki. Włożyłem potrzebne rzeczy do plecaka czyli : Sznurek gdybym musiał szybko zejść, bardzo dobrą lornetkę, do kieszeni rurek wepchnąłem paczkę papierosów - bez nich nigdzie bym się nie ruszył - sprzęt, który przed chwilą użyłem do namierzenia komórki An, specjalne nożyce do przecięcia kilkuwarstwowego sznura oraz aparat fotograficzny znajdujący się w pudełku. 

W windzie znalazłem się kilka sekund później, wyszedłem z swojego apartamentu. Motor stoi zaparkowany na parkingu. Nałożyłem na głowę kask i ruszyłem z piskiem opon. Po dwudziestu minutach szybkiej jazdy byłem na miejscu. Wdrapałem się na najwyższe drzewo tak aby oko ludzkie nie dostrzegło mnie między liściami i gałęziami konara. Wybrałem je z wielu powodów, a najbardziej mi odpowiada to że wysoka jabłonka urosła na przeciw pokoju An który znajduje się około pięćdziesiąt metrów od bramy. 

Wyjąłem lornetkę kierując w stronę domu Collinsów, a następnie na sypialnie dziewczyny. Nie ma jej tam ! Więc gdzie kurwa jest ? Poszukałem papierosów w kieszeni spodni i zapaliłem opierając się o grubą gałąź.  Kręgosłup i kark powoli zaczynają łupić, a mięśnie nóg drętwieć ponieważ od trzech godzin nie zmieniam pozycji.

Miałem schodzić z drzewa, ale drzwi balkonu An otworzyły się. Wyjąłem z plecaka szybkim ruchem aparat fotograficzny i pstryknąłem kilka zdjęć. W reku trzyma szklankę, oblizałem wargę. To kawa - Sam wypiłbym. Znikła w łazience zostawiając na stoliku kubek w którym pozostawiła fusy. Westchnąłem głośno. Ciągle znika i zaczyna mnie to pomału irytować. Moja ręka z przyzwyczajenia powędrowała po paczkę fajek. Czyżbym kurwa przez cztery godziny spalił całą paczkę ? Zacisnąłem szczękę. Bez papierosów długo nie wytrzymam ! Ja pier...

Na moje szczęście wyszła z łazienki, ma na sobie czerwony szlafrok. O wszystkim zapomniałem, włącznie o uzależnieniu od fajek. Rozwiązała sznurek który opinał szlafrok w okolicy tali.  Wygięła ręce do tyłu powodując ześlizgnięcie materiału z nagiego ciała. Zaokrąglone piersi, wąska talia, jędrny tyłeczek, świetne uda, stopy, płaski brzuch i zadbana kobiecość - ogolona. Świetnie. Po prostu idealnie ! Nie raz widziałem jej nagie ciało, a dzisiaj po raz kolejny -  i za każdym razem jak na nie patrze to ślina cieknie jak u jakiegoś jebanego psa !

Trochę ciała i uroda to plus - do wszystkiego się nada ! No ale najpierw będzie w moich łapach. Jeszcze się nią zajmę ! 
Zrobiłem kilka zdjęć nagiemu ciału An i sprawdziłem czy dobra jakość. Zajebista. Warto czasem poczekać. - uśmiechnąłem się pod nosem.  

Odwróciła się przodem w stronę balkonu, oczywiście w rękach ma telefon komórkowy. Gdyby wiedziała, że ktoś ją obserwuje to na pewno by zostawiła tego grata. Mój wzrok najpierw powędrował na zaokrąglone piersi. Będę je gryzł, lizał i ugniatał. Czy jej skóra jest tak delikatna, jedwabna i pachnąca ? Jej pierś spokojnie zmieści się w mojej dłoni ! Mam zamiar całować całą jej klatę, chudy brzuch i kobiecość. Włożę w nią palce i będę lizał ! Chciałbym ją doprowadzić do takiego stanu, że będzie krzyczała i domagała o więcej... Stop ! - na razie o tym nie myśl debilu ! 

Jest w ciągłym niebezpieczeństwie. Plącze się przy osobach, którzy nie są jej towarzystwem. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Jestem zły ! Tomlinson także ! A Camilla też w jakiś tam sposób zalicza się do bandy !

Jeszcze pożałuje, że mnie poznała. Zrobię z jej życia piekło ! - no ale przyjemność też będzie...

Ana :
Dwa dni później :
Poniedziałek :

Zajęłam miejsce w pierwszym rzędzie. W sali artystycznej na przeciw małej widowni znajduje się scena na której uczestnicy śpiewają lub przedstawiają przeróżne historie z życia wzięte. Jest dużo innych argumentów ale sporo by było wymieniać. 

Dzisiaj mam lekcje artystyczną. Pan Stront pokazuje zabawne, romantyczne i straszne scenki, które mamy wykonać w specyficzny i dojrzały sposób.

Rozejrzał się po ciemności grasującej w wewnątrz sali na której jest rozświetlona wyłącznie scena. Jego wzrok padł na mnie, ale nie wyznaczył lecz dziewczynę, która siedzi obok. Z ulgą odetchnęłam. Nie mam zamiaru kompromitować przy tylu osobach !

Do brunetki dołączył wysoki blondyn, który potkną się na schodach wchodząc na oświetlone miejsce gdzie stał już przyszykowany stół i krzesło. Nauczyciel pokazał co mają robić. Scenka ma być zarazem groźna i romantyczna. Polega ona na tym : On dowiaduje się że go zdradza zaś ona zaprzecza temu mówiąc : że to nie prawda lecz on zaczyna na nią krzyczeć i popychać. Nauczyciel mówił, że można dodać własne kwestie.
Chłopak podszedł do dziewczyny niezdarnie. Nie wiedzieli od czego zacząć. Po pięciu minutach nauczyciel zlitował się nad nimi i wygonił ze sceny. Postukał palcem w dolną wargę. Usłyszałam swoje imię. Kurwa tylko nie ja !

Położyłam czarną torebkę na miękkim z materiału krześle i poprawiłam sukienkę sięgającą mi do kolan. 

Stanęłam obok nauczyciela, spiorunowałam wzrokiem po czym uśmiechną się dobijając mnie jeszcze bardziej. Zaraz zejdzie uśmieszek z gęby ! Do pomieszczenia wparował Zayn. Po raz kolejny się spóźnił na lekcje. Co on do cholery robi, że nie przychodzi na czas na zajęcia ?!

- Zaynie Maliku podejdź tu do mnie - nauczyciel rozkazał. Czarnowłosy zamruczał pod nosem.

- Co znowu ? - warkną. Jak zawsze świetnie wygląda ! Jest taki przystojny, dobrze zbudowany, groźny a nogi same się zaginają pode mną. Dziewczyny szeptały do siebie i podziwiają tylni profil Mulata. Czy tylko ja mam taką słabość do niego ? Czy one też ? 

- Czemu się spóźniłeś ? - Spojrzał na zegarek uciskający nadgarstek - Gdzie byłeś przez pierwszą połowę lekcji ? - Mulat wzruszył ramionami, ale widać że powstrzymuję się od powiedzenia czegoś głupiego. - Więc za karę chodź tutaj - Malik spojrzał krzywo wkładając ręce do kieszeni. - Przedstawicie scenkę, którą mieli zaprezentować koledzy przed wami. 

- Czy Pan kurwa żartuje ?! - warkną Malik - Nie bawię się w takie rzeczy ! 

- Po pierwsze to nie jest zabawa, a po drugie bez dyskusji ! - Trzydziestoletni nauczyciel wysapał się tym razem do Zayna, ale nie przyczepił się za wulgaryzmy i za arogancję. Mulat Zacisną szczękę.

Przyłożył dłonie do drewnianej podłogi sceny i ciężar swojego ciała przeniósł na obie ręce podciągając się ku górze. Zobaczyłam igrające mięśnie pod czarną kurtką. Jednak się poddał I mam przedstawiać przy tej publiczności ? Na dodatek z nim ? Eh..
Gdy Stront udzielił potrzebnych informacji dla Malika, podszedł do mnie i groźnie spiorunował wzrokiem. Oho o co mu chodzi ?

- Kto to był ?! - warkną. Uniosłam brew pytająco. Co on robi ? Nawet nie uzgodniliśmy roli a on już wie co powiedzieć. - Nie udawaj głupiej ! - popchną mnie mocno powodując, że odskoczyłam do tyłu. - No gadaj kto to był ?! - wrzasną groźnie. Spuściłam wzrok by nie patrzeć na szaleńczy wyraz twarzy Zayna.

- Nie wiem o co ci chodzi ! - Powiedziałam z trudnością i spojrzałam prosto w jego czekoladowe oczy. Domaga się odpowiedzi i najwidoczniej nie ma zamiaru po raz kolejny zadawać to samo pytanie więc teraz wszystko w moich rekach - To tylko mój kolega. Zaprosiłam go na kawę w ramach wdzięczności. - Jego brew zabawnie się uniosła. Kurde i co mam teraz powiedzieć ? Ana myśl... wiem ! - Dobra to było tak : Kiedyś z nim chodziłam. Spotkałam się z nim przypadkiem i pomyślałam, że zaproszę go do siebie na kawę - Dalej nie wierzy mi ! Przegryzłam wargę. Nauczyciel mówił, że ma to wyglądać groźnie i zarazem romantycznie to może powiedzieć coś słodkiego ? Moje policzki zaróżowiły się. Mam już pomysł - Kochanie uwierz mi, tylko ciebie kocham, jesteś dla mnie wszystkim - Zagłębiłam się w jego paczałkach - a on nikim - wyszeptałam. Kurde czemu ja się tak szybko rumienię ? Przecież to tylko rola. A może dlatego, że Zayn tak na mnie patrzy a nie inaczej ? A może dlatego, że wszyscy się przyglądają  ? Z pewnością nie. Na pewno przez tego drania !

Krzesło, które stało przy drewnianym stole zostało kopnięte przez Malika. Stuknęło z hukiem w ścianę łamiąc się. Nawet nie wiem jak znalazłam się na blacie stołu, do tego przygwożdżona ciałem Mulata czując jego mięśnie brzucha, klatki piersiowej oraz erekcję, działo się to tak szybko, nie nadążam. Sapnęłam głośno bo dechy wbiły się mocno w barki. Ałła.  Malik co ty kurwa robisz ? To nie miało być tak !
Uczniowie rozklaskali się, ale nauczyciel szybko uspokoił bo szkoda było by zepsuć tak idealny moment. Po chwili zapadła głęboka cisza, gdyż wiedzieli, że to nie koniec kompromitującego przedstawienia. Jak dla mnie - kompromitującego !

- Kochasz mnie ?! - zapytał spokojnie. Kiwnęłam głową - To dlaczego się spotykasz z innymi fagasami ?! - wrzasną. Dygnęłam. 



- Wiesz, że nie możesz ! Że jesteś moja ? Cała moja ! rozumiesz ?! -  Góruje nadepną siłą i wyższością. Leże rozłożona na stole i nie wiem co mam robić w bieżącej chwili. Usiąść, zejść ze stołu czy odpowiedzieć na pytania Malika ? Złapał mnie mocno za kolana miażdżąc swoimi ogromnymi łapami. Zamknęłam oczy i przegryzłam wargę uciszając ból między kostkami kolana. Pociągną mnie na skrawek stołu, rozszerzył nogi i staną miedzy nimi. Stoi blisko, podobnie jak w sobotę gdy byliśmy na siłowni. Czuję zapach perfum  pobudzający moje ciało od wewnątrz jak i od zewnątrz oraz zapach tytoniu z jego ust i ubrań.  Wypuściłam powietrze z płuc i zaciągnęłam się następną porcją pomieszanego z tlenem zapachu Malika. Swoje ręce oparł między moimi biodrami, nachylając się tak aby jego twarz znalazła się na przeciwko mojej. Nie patrz tak na mnie !

- Proszę, zaufaj mi - Nadęłam wargę ze smutkiem, spojrzał na nią. Pokręcił głową z niedowierzaniem i szeroko się uśmiechną. Po raz pierwszy zobaczyłam szczery uśmiech Zayna Malika ! Rząd białych prostych zębów. Zawsze jest poważny i groźny, ale taki ? Wow ! Ale to nie koniec przedstawienia - Co mam zrobić byś mi uwierzył  ?

- Jeśli dowiem się że spotkałaś chodź raz jeszcze - zacisną lewą dłoń na mojej szyi i lekko ścisną, ale nie wyrządził krzywdy - zobaczysz załatwię to inaczej rozumiesz ?- warkną - Jesteś moja i tylko moja - walną pięściami w stół zostawiając moją szyję w spokoju. Podskoczyłam ze strachu. Ile razy będzie powtarzał, że jestem jego ? 

- Rozumiem - Opuściłam głowę ze smutkiem - I jestem tylko twoja - Przyznałam.

Spojrzał na moje gołe uda. Sukienka podwinęła się ukazując koronkowe majtki. Dotkną palcem skóry i seksownie poprawił materiał. Zarumieniłam się po raz setny oglądając za Malika.  Czy on jest normalny ?! Jak śmie mnie dotykać ?

Odepchną się od stołu gwałtownie i spojrzał na nauczyciela. Uśmiechną się zadowolony i zaklaskał w dłonie jak i uczniowie.

- Świetnie to rozegraliście. - Klasną rękoma po raz kolejny i zwrócił się do widzów - Wiedzieliście to ? - wszyscy kiwnęli głowami. - Tak następnym razem macie przedstawiać ! Zadzwonił dzwonek na przerwę, wszyscy wybiegli z sali artystycznej na korytarz. - Też możecie iść - powiedział do nas stukając palcem w dolną wargę.

Idąc w stronę wyjścia Malik złapał mnie mocno za łokieć, wyjęłam włosy z ust i spojrzałam na niego z pod byka. 

- Jesteś moja ! - wyszeptał do ucha - Tylko moja ! - warkną. Miałam zamiar palnąć coś głupiego - Ciiiii - Pogłaskał mnie po policzku uśmiechając się. 

Wyszedł z klasy zostawiając oniemiałą.

Wędrowałam po nim wzrokiem aż nie znikną na rogiem długiego korytarza. Spojrzałam na ochroniarzy, którzy czekają na mnie.

Malik już raz mnie ostrzegał, a teraz o co mu chodziło ? Ja niby jego ? Pff ... chyba jakieś żarty...

*****************************************************************************                                                                       Siemka :D Co tam, jak tam ? 
                             No i jest kolejny...a i mam prośbę do was ;) jak zaglądacie
 i czytacie mojego bloga to proszę was zostawcie po sobie komentarz, obserwujcie;) Rozdziały z czasem będą coraz dłuższe i za niedługo next :* miłego czytania życzę :*pozdrawia Dell xd