Ana :
Dwa dni później :
Sobota :
Na basen jeżdżę co sobotę. Muszę się przygotować, gdyż za dwie godziny o szesnastej mam być na miejscu. Weszłam do pokoju zostawiając ochroniarzy na korytarzu. Zamknęłam drzwi na klucz by nikt nie wszedł do środka, gdy będę się przebierała. Odpaliłam komputer i włączyłam muzykę. Z mikrofonów wydobył się dźwięk, który wypełnił cały mój pokój, garderobę i łazienkę. Tańcząc ruszyłam do łazienki. Rozebrałam się, weszłam do wanny, a następnie zanurzyłam w wodzie.
Kąpiel zajęła mi około dwudziestu minut. Wytarłam się i wysuszyłam suszarką włosy. Wyszłam nago z łazienki do pokoju, a potem do garderoby. Wynalazłam czarny dwuczęściowy strój i
http://www.stylomierz.pl/obrazki/blogi/aleksis/d.jpg Podeszłam do lusterka i uczesałam poplątane włosy. Malować się nie mam zamiaru, gdyż idę na basen, a gdybym się pomalowała makijaż rozmazałby się.
Zamknęłam balkon, okna i wyszłam gotowa z pokoju. Ochroniarze ruszyli za mną w stronę pokoju brata, który znajdował się obok mojego. Zapukałam do drzwi i usłyszałam głos Davida. Weszłam do środka zamykając je przed nosem naszych opiekunów, brat ma dwójkę i ja, nie możemy się bez nich nigdzie ruszyć. To jest okropne ! Inni mogą wychodzić samemu na miasto, spotykać się z kolegami. Zazdroszczę niektórym !
- Gotowy już jesteś ? - zapytałam się patrząc na umięśnioną klatę. Wywróciłam oczami. Uśmiechną się słodko i prędko nałożył koszulkę.
- Eh szkoda, że ojciec mi zabrał kluczyki - Wyszedł z pokoju, a ja za nim - Sami byśmy pojechali ! - spojrzał na ochroniarza, którego nie lubi. Weszliśmy do windy i zjechaliśmy na dół. Ominęliśmy grupkę gości wracających z obiadu. Bardzo często przyjeżdża ktoś do nas. Zaliczając do tego rodzinę, ludzi z innych miast, którzy wpadają pozwiedzać, ale nie tylko wille, ale także okolice. Na posiadłości także jest szkoła jeździecka. Ludzie, którzy mają hopsa na punkcie koni przychodzą jeździć. Sama jeździłam ale jak byłam młodsza, teraz gdy już jestem starsza nie kręci mnie to tak jak wcześniej, ale nie omijam stajni szerokim łukiem. Często chodzę do koni, a gdy się tam znajdę i napotykam dzieci, opowiadam historię. Przeważnie sama je wymyślam. Są u nas także inne atrakcje, ale dużo by było wymieniać.
Zaliczyliśmy po drodze jadalnię, zjedliśmy i mieliśmy zamiar ruszać w rejs, gdy usłyszeliśmy z gabinetu głos ojca. Woła nas wtedy gdy nam się śpieszy. Przeważnie tak jest !
- Co znowu ?! - wrzasną brat. Ojciec wyszedł z swojego gabinetu. Ktoś zadzwonił do niego. Westchnęliśmy głośno. Odebrał. Nigdy nie możemy z nim normalnie porozmawiać. Ciągle ktoś do niego dzwoni. Rozmowa trwa i trwa. Machną ręką do nas, żebyśmy odeszli. Pokazał jakiś manewr rękoma do ochroniarzy, a oni kiwnęli głowami.
Znaleźliśmy się pod garażem, wpakowaliśmy do limuzyny i ruszyliśmy na miasto.
Zaparkowaliśmy i Mark otworzył drzwi auta. Bo gdzież, samemu nie można ! Weszliśmy do dużego budynku. David poszedł w swoją stronę, a ja ruszyłam do kabin prysznicowych. Reed i Philips zostali na korytarzu. Rozebrałam się zostawiając plecak i ubrania w przebieralni. Nałożyłam niebieskie kapcie, włosy związałam w mocnego koka i po chwili byłam na korytarz w stroju kąpielowym.
Znalazłam się w pomieszczenia w którym jest basen. Zdjęłam klapki i wskoczyłam do wody ochlapując suchy teren. Dobrze pływam, umiem wykonywać przeróżne fajne elementy, które nieźle mi wychodzą w ostatnim czasie. W tej chwili trenuję pływając od jednego końca basenu do drugiego. Zmęczyłam się, gdyż zrobiłam dziesięć rundek w jedną i druga stronę, a basen liczy na długość około trzydziestu metrów. Jestem czerwona jak burak i z trudnością oddycham. Jak na dzisiaj wystarczy. Usiadłam na kafelkowej, zimnej podłodze, a moim oczom ukazała się dwójka przystojnych, zbudowanych chłopaków i zgrabna, niska blondynka. Siedzą na ławce po drugiej stronie basenu i z tego zaś powodu zmrużyłam oczy próbując dostrzec najważniejsze i najciekawsze elementy. Spojrzałam najpierw na blondyna, a gdy zwróciłam wzrok na tego drugiego, moim orbitom ukazały się czarne jak węgiel włosy.
Ta straszna gęba mną rządziła na lekcji chemii. Co kurwa robi Mulat na basenie ? Dlaczego w tym samym miejscu co ja ? I dlaczego o tej samej porze ? No i dlaczego trójka dziwnych ludźmi przygląda mi się ?
Dziewczyna jest w stroju kąpielowym, więc może przyszli jej potowarzyszyć ?
Wstała z krzesła poprawiając swoje białe majtki. Zgrabnie zeszła po schodkach do wody i rozciągnęła się na błękitnej cieczy. Przyglądam się dla niej z zaciekawieniem. Mulat i Irlandczyk znikł. Szukam ich wzrokiem po całym pomieszczeniu, ale nigdzie nie ma ciemnych i jasnych włosów.
Mulata nie widziałam już od dwóch dni. Słyszałam ostatnio od znajomych, że nauczyciele zastanawiają się z jakich to powodów nie pojawia się na zajęciach. W tamtym tygodniu w piątek był początek roku, a on zaledwie w szkole był dwa razy. Jak nadal nie będzie przychodził do budy to na pewno go wywalą ! Zresztą jest dziwny i to bardzo ! Nawet nie znam jego imienia ! - Bo cham nawet nie chciał powiedzieć...
Westchnęłam głośno, wskoczyłam do wody i zanurkowałam. Dotknęłam ręką dna, które znajdowało się trzy metry od powierzchni. Otworzyłam oczy, ale zmrużyłam je szybko.
Ktoś mnie złapał za łokieć. Przestraszyłam się do tego stopnia, że wypuściłam cały tlen, który magazynowałam w płucach, a oczy zamknęłam, gdyż ponownie zaszczypały. Osoba pociągnęła mnie w stronę powierzchni, a gdy się tam znalazłam mocno zaciągnęłam powietrzem. Otworzyłam oczy i na przeciw mojej głowy znajdowała się twarz blondynki, która przez jakiś czas z swoimi kolegami przyglądała mi się. Ma piwne oczy z bardzo gęstymi rzęsami, duże usta, wyregulowane brwi i prosty nos. Jasna i delikatna cera, która odejmuje lata - Dałabym jej siedemnaście wiosen.
- Coś się stało ? - Odezwałam się gdy milczenie stało się krępujące. Uśmiechnęłam się próbując złagodzić atmosferę panującą między nami.
- Długo nie wypływałaś więc myślałam, że się utopiłaś. - Popłynęła w stronę ściany basenu gdzie znajdują się schodki do wyjścia. Zanurkowałam robiąc syrenkę przekręcając się o trzysta sześćdziesiąt stopni w lewą stronę. Z trudnością oddycham, jestem tak zmęczona, że ledwo idę po drabinkach w górę. Ochroniarze podeszli do mnie, a jeden z nich okrył mnie ręcznikiem. Podziękowałam kiwnięciem głowy i spojrzałam na koleżankę, która niepotrzebnie mnie ratowała. Przygląda się nam z zaciekawieniem. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niej.
- Dziękuje za uratowanie, ale nie topiłam się jak byś chciała wiedzieć - Wzruszyła ramionami i podeszła do ławki na której siedziała wcześniej. Położyła swoją czerwoną torbę na podłodze i usiadła. Zajęłam miejsce obok niej i założyłam nogę na nogę.
- Gdzie twoi koledzy ? - zapytałam się i dopiero teraz zorientowałam się o co przed chwilą zapytałam. Moje policzki zrobiły się szkarłatne, mało powiedziane. Dobrze, że jestem brunetką bo czuję, że cebulki moich włosów też są buraczane.
- Niall i Zayn pewnie są na siłowni - Opowiedziała, a kącik jej ust zadrgał.
Które imię jest Mulata ? Przegryzłam zębami dolną wargę i poczułam metaliczną krew. Bardziej do niego pasuje Zayn, gdyż wydaje się one na takie groźne a Mulat jest groźny ! Polubiłam Camille - Tak się przedstawiła. Rozmawiałyśmy o chłopakach ale najwidoczniej nie chciała o nich więc zmieniłyśmy temat. Próbowałam na wszystkie pytania odpowiadać. Czyli gdzie mieszkam, co lubię robić, dlaczego mam ochroniarzy, czym zajmuje się moja rodzina i tym podobne. Nie mówiłam jej wszystkiego, gdyż są to sprawy prywatne, nieliczne osoby wiedzą o rodzinie i o mnie, ale wydaje mi się trochę dziwne, że Camilla interesuję się. No, ale moje nazwisko jest znane nie tylko w Londynie, ale także w innych miastach. Przecież mój tata jest biznesmenem i aż za często znajduje się w telewizji. Nawet na stronach internetowych umieszczone są zdjęcia rodziny i moje, ale także gdy wyjeżdżam z mojej posiadłości i jak jadę do centrum miasta Londynu reporterzy, nagrywają i fotografują. Nawet nie wiesz kiedy, jak, gdzie się kryją, a potem jak wejdziesz na portal, twoje zdjęcie wyświetla się na stronie i zastanawiasz się jak to możliwe ? Przecież nie widziałaś nikogo kto by cię obserwował.
Wstałam z Camillą z ławki, przeszłyśmy przez długi korytarz, a ochroniarze za nami i skręciliśmy w prawą stronę. Weszłyśmy do dużego pomieszczenia siłowni. Jest tu tylu przystojnych chłopaków aż w głowie się przewraca. Otworzyli wszystkie okna a część chłopaków paraduje bez koszulek, ale gdy zobaczyłam Zayna - To chyba jego imię ? To mi szczęka opadła do samej ziemi. Plecy, barki, klatka piersiowa, ramiona, kaloryfer na brzuchu, triceps i biceps - Jest taki zajebisty !!! W moim brzuchu igrają motylki, a po karku przebiega stado dreszczy. Eh i ta gęsia skórka ! Musiał sporo pracy włożyć żeby tak idealnie wyglądać. Nie ma na sobie ani jednego grama tłuszczu.
Na plecach, piersi, ramionach, rękach i okolicy brzucha ma tatuaże, które przedstawiają nieznane mi symbole.
Nachylił się, wziął do ręki ciężarek i bez problemu podniósł do góry. Podniósł wzrok i spojrzał na mnie. Jego włosy są roztrzepane i mokre od potu, ale to nie zmienia faktu, że nie podnieca w jakiś sposób. Mało powiedziane !
Rozmarzyłam się tak, że nie usłyszałam brata, który stał na przeciwko mnie i coś do mnie mówił.
- Ziemia ! Ja pierdole, ocknij się ! - Pomachał mi ręką przy twarzy. Trzepnęłam go mocno po łapach. Jego twarz się wykrzywiła. - Co ty tu robisz ? Mówiłem kurwa żebyś tu nie przychodziła ! - Warkną tak głośno, że aż koledzy usłyszeli. Zmrużyłam groźnie oczy, spiorunowałam jego twarz i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Zamknij się ! I posłuchaj mnie ! - Wskazującym palcem dotknęłam jego klaty. Kiwnął głową, wziął ręcznik i wytarł spoconą twarz. - Umówiłam się z Camillą o siedemnastej - Pokazałam głową na koleżankę. Stoi koło Mulata i niebieskookiego blondyna. - a jest około piętnastej, więc rusz ten spocony tyłek - mówiłam szeptem - Jedziemy już do domu. Zbieraj się !
- Daj mi pół godziny ! - Wywrócił oczami - Nie patrz tak na mnie ! - Warkną. Kiwnęłam głową i rozpuściłam mokre włosy. Westchną i pokręcił głową z niedowierzaniem. Odwróciłam się plecami do niego i ruszyłam w stronę Camilli, a za plecami słyszałam szepty kolegów Davida, że jestem niezła i zgrabna. Wywróciłam oczami jak David wcześniej. Przystanęłam obok niej i chłopaków.
- Załatwiłaś ? - Kiwnęłam głową - No to świetnie - Klasnęła rękoma - Przedstawię ci moich kolegów. - Mulat spiorunował moje gołe ciało. No przecież jestem w stroju kąpielowym. Każdy w tej sali przygląda się mi i dla zgrabnej Camilli. Zmarszczył dziwnie brwi i oparł o sprzęt. - To jest Niall - Pokazała palcem. Uśmiechną się do mnie słodko.
- Miło mi cię poznać An - Powiedział - Camilla już nam o tobie mówiła - wyjaśnił i mrugną prawym okiem. Wystawił rękę, dotknęłam jej, ale szybko ją puścił i zajął się pakowaniem
- A to jest Zayn - Chciałam powiedzieć, że go znam, ale zrezygnowałam i pomachałam do niego. Wziął do ręki butelkę wody i się napił.
- Znamy się ! - Skarcił Camille. Ona otworzyła buzię, ale się nie odezwała. Ona się jego boi? Wzruszyłam ramionami i oparłam o ścianę. Spojrzałam w stronę wyjścia i zobaczyłam czwórkę naszych ochroniarzy, którzy ciągle obserwują. Że im się chcę stać i nas pilnować !
Zayn przez chwile piorunował mnie wzrokiem, ale gdy David podszedł do mnie, przestał. Pożegnałam się z Camillą i Niallem, ale Zayn mnie unika, więc nie miałam zamiaru do niego nic mówić. Idąc do wyjścia zaczepiłam się japonkiem o ciężarek i o mało nie poleciałam głową do przodu kiedy ktoś niespodziewania złapał za moją talię. Złapałam równowagę i spojrzałam w górę. Czekoladowe oczy są wpatrzone w moje. Jest ode mnie wyższy o głowę. Stoi bardzo blisko, czuję jego pot pomieszany z męskim dezodorantem. Trzymam go za ramiona, które są także mokre. Na klacie czarne włosy i te mega zajebiste tatuaże od których nie mogę oderwać wzroku. Zarumieniłam się na myśl o przejechaniu paznokciem po niej, przegryzłam wargę i opuściłam ręce ze wstydu.
Dopiero w tej chwili odczułam pulsowanie w nodze. Jaka ze mnie niezdara !!! Kurwa i jeszcze japonka porwałam! Eh kupi się nowe !
- Uważaj jak chodzisz ! - szepną Mulat do mojego ucha. Uśmiechnęłam się - Przyjdzie taki czas, że kiedy będziesz sama nikt ci nie pomorze. - Mój uśmiech z gęby zszedł, a zaś oczy rozszerzyły. O co mu kurwa chodzi ?
- Dzięki - mruknęłam pod nosem, ale usłyszał.
Puścił moją talię i cofnął się. Wzięłam do ręki porwanego japonka i ruszyłam do wyjścia. Ochroniarze przyglądali się temu zdarzeniu i dziękuje im, że nie podeszli do nas. Wyszłam z budynku myśląc o tym co powiedział Zayn ,,Przyjdzie taki czas, że kiedy będziesz sama nikt ci nie pomorze"
*******************************************************************************
No i jest rozdział 5 ! :D I jak podoba się ? Jestem ciekawa waszego zdania ;) więc komentujcie.
No i chcę zobaczyć ile osób czyta moje opowiadanie ;) bo jak jest nudne to postaram się to zmienić i dodać trochę koloru :P
Aaa i jak myślicie o co chodziło Malikowi ?
Pozdrawiam xd
sobota, 31 maja 2014
niedziela, 25 maja 2014
Rozdział 4
Ana :
Trzy dni później :
Czwartek :
Podeszłam pod sale 217. Usiadłam na parapecie, a koleżanki dołączyły do mnie chwilę później. Ochroniarze trzymają się z dala ode mnie, ale mają ciągle na oku. Cieszy mnie to, że nie będą ze mną w klasie, lecz pod salą na korytarzu.
Ktoś mnie złapał za łokieć. Zobaczyłam zielone oczy Mika.
- Siemka An - uśmiechną się do mnie. Zeskoczyłam z parapetu i odciągnęłam go na bok. - Masz partnera do pomocy w doświadczeniach chemicznych ? - Uniosłam brew pytająco. - Od dzisiaj zaczynają się mega, zajebiste doświadczenia. Nie wiedziałaś o tym ? - pokręciłam głową - No to jak masz partnera ? - Przegryzłam zębami dolną wargę.
- Ee... Słuchaj Mike - Już parę razy siedziałam z nim na lekcjach i obiecałam sobie, że po raz kolejny z nim nie usiądę. Jego buzia się nie zamyka. Ciągle gada, przeszkadza i nie można się skupić. Szkoda mi osób, które muszą się z nim użerać. - No bo wiesz obiecałam dla koleżanki, że będę partnerką i nie mogę jej wystawić. - Zobaczyłam jego zawiedzioną minę. Westchną, wydął ze smutkiem wargę i zaskoczył mnie bardzo gdy uśmiechną się szczerze. Naprawdę dziwny człowiek.
- No szkoda, ale jeśli nie będziesz miała... to wiesz gdzie mnie szukać - Mrugną okiem. Kiwnęłam głową dla odczepnego. Kiedy on w końcu pójdzie ? Pogadał jeszcze chwilkę i odetchnęłam z ulgą gdy ruszył do innej laski. Prychnęłam i pokręciłam głową, gdy zobaczyłam po raz kolejny zawiedzioną minę Mika.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Czekaliśmy pięć minut na nauczyciela. Wpuścił nas do klasy.
W dużej sali znajdują się stoliki i krzesła uczniowskie dwuosobowe, stoliki laboratoryjne z umywalkami, szafy na sprzęt, tablica i rzutnik. Nauczyciel wcześniej przyszykował nam bezpieczne materiały i przedmioty do doświadczeń.
Zajęłam idealne miejsce tylko jest jedno ale, nie mam partnera. Niektórzy chłopcy przyglądali mi się, ale widocznie nie są dość odważni, aby podejść i zapytać się. Nauczyciel podszedł do nich i rozkazał by się dobrali w pary.
Ktoś wszedł do klasy. Wszyscy zwrócili wzrok w stronę osoby, która bezczelnie wparowała do sali bez użycia dobrych manier i zwrotów grzecznościowych. To był Mulat.
Ubrany w dżinsowe skiny, czarną bluzę, włosy ułożone na żel i nie ogolony. Nie jest w dobrym humorze.
Od poniedziałku go nie widziałam. Parę dni temu był początek roku, a on wagary sobie robi !
- Co za tupet ! - odezwał się nauczyciel do spóźnialskiego.- Wyjdź i wejdź jak należy - Chemik jak zawsze przesadza. Chłopak przystaną gwałtownie i spojrzał groźnie na nauczyciela.
- O co ci kurwa chodzi ? - Nie spodziewałam się tego, a zresztą nikt.
- Nie takim tonem proszę !!! - Nauczyciel podniósł głos. - Nie jestem twoim kolegą byś się tak odzywał, gówniarzu ! A jeśli coś nie pasuje to do widzenia. - dokończył.
- Za dobrze by było Panu - Uśmiechną się sprytnie - Jestem ciekawy jak Pan naucza, więc z wielką przyjemnością zostanę ! - warkną. - O proszę jaki chamski! Oj kiedyś nawarzysz sobie piwa !
Rozejrzał się po klasie i jego groźny wzrok losowo padł na mnie. Szybko odwróciłam głowę.
- Zapomnę o tej niezręczniej sytuacji - Nauczyciel odpuścił. Czyżby się bał ? Sama mam dreszcze, więc nie zdziwiłabym się gdyby Pan Bonn ich nie miał.- Ana Collins nie ma partnera więc dołącz do niej - spojrzeli oboje na mnie.
- O nie ! - jęknęłam cicho.
Ruszył w moją stronę, a po chwili był obok mnie. Wiem, że mi się przygląda, ale nie mam zamiaru podnosić wzroku. On jest naprawdę straszny ! Przegryzłam wargę. Nauczyciel włączył tablicę interaktywną, a na niej wyświetliło się polecenie, które mamy wykonać. Koleś nadal patrzy, zignorowałam go, nałożyłam laboratoryjne rękawiczki i okulary. Nalałam wody do pierwszej probówki. Moim zdaniem za dużo. Miałam zamiar wylać do zlewu, ale przeszkodził mi głos czarnowłosego.
- Źle to robisz ! - Wyrwał mi probówkę z dłoni. Spojrzałam groźnie i skrzyżowałam ręce na piersi oznajmiając, że nie podoba mi się jego zachowanie, ale zignorował mój gest. Oparłam się o blat i z zaciekawieniem przyglądam jak wykonuje doświadczenie Pan doskonały ! Jego dłonie są zwinne i najlepsze jest to, że wie co robi. - Patrz i się ucz, dziewczynko ! - Chce mnie sprowokować, ale jakoś mu się nie udaje. - tak to się robi ! - warkną i pokazał swoje dzieło.
- Wiem jak to się robi - Odezwałam się.
- Chyba nie wiesz, bogate lalunie jak ty nic nie potrafią. ! - Moja buzia się rozdziawiła. Nachylił się do mnie - Mam racje ? - Jego oczy są cudowne i gdyby nie marszczył brwi i ogolił się nie wyglądałby na strasznego. Poczułam zapach męskich perfum, które pobudziły moje zmysły.
Przegryzłam dolną wargę zastanawiając się po kim odziedziczył urodę. Jego brew zabawnie się uniosła do góry gdy spojrzał na nią. Jego rysy twarzy rozweseliły się... Słodko wygląda gdy kryje się w kącikach ust prawdziwy uśmiech Mulata.
- Przykro mi chamie, ale nie masz racji - Ocknęłam się. Prychną lekceważąco i zabrał się za następne doświadczenie. Nie chce mnie dopuścić do żadnego. Oj z tym człowiekiem to ja kiedyś będę miała kłopoty. Lepiej trzymać się od niego z daleka !
Nauczyciel podszedł do nas, ale nie czepiał się tylko pomruczał pod nosem i odszedł.
O nie ! Nie ma tak. Wzięłam czystą probówkę, nie patrząc na chłopaka. Nie będzie mi rozkazywał drań jeden ! Spojrzałam na niego kątem oka. Uśmiecha się.
- Jak masz na imię ? - Wlałam do mieszaniny fenoloftaleiny. Myślałam, że nie odpowie, ale po chwili usłyszałam jego zabójczy głos.
- Nie interesuj się gówniaro !!! - Warkną z niesmakiem. Nie wiem co mu zrobiłam, że się tak do mnie odzywa. Czy aż tak go denerwuje ? Najwidoczniej tak, ale nie mam zamiaru się tym przejmować.
Zadzwonił dzwonek na przerwę. Chemik nas na chwilę zatrzymał, ale Mulatowi się śpieszyło, więc wyszedł z klasy bez zgody nauczyciela.
Moja usta się rozdziawiły, gdy dowiedziałam się, że nie możemy zmieniać pary aż do końca roku. Ja nie wytrzymam z tym kretynem ! I co teraz będzie ? Westchnęłam głośno i wybiegłam z klasy jak pozostali. Ochroniarze wstali z krzeseł, gdy mnie zobaczyli.
Jeszcze mi brakowało Mika.
- Okłamałaś mnie ! - Wydął dolną wargę - Mówiłaś, że z koleżanką będziesz wykonywała doświadczenia !
- No, ale nie przyszła - wytłumaczyłam się. - Więc zejdź ze mnie ! - warknęłam. Jego brwi się uniosły do góry.
- Żebyś wiedziała, że zejdę ! - Ominął mnie z wściekłością i ruszył przed siebie. Jeszcze nigdy nie widziałam tak zdenerwowanego Mika. To do niego nie podobne.
Spojrzałam na rozbawionych ochroniarzy, uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami ! Może Mike na pewien czas będzie się się ode mnie trzymał z daleka ! Wyszliśmy ze szkoły, a na ławce przy fontannie szkolnej siedzi Mulat z loczkowatym kolegą, który jest ubrany w ramoneskę. Ma intensywnie zielone oczy, kręcone włosy, nie zapominając, że jest dobrze zbudowany i wysoki.
Popatrzeli na mnie oboje, ale nie mogli do końca bo chmara studentów szła do szkoły lub wychodziła z niej.
Zielonooki wstał, a po nim Mulat i ominęli grupkę dziewczyn, które obgadywały ich. Motorzysta uśmiechną się do lasek. Ma zęby proste i białe jak śnieg ! Podeszłam do innej grupki dziewczyn, jednocześnie obserwując chłopaków. Są na parkingu i wsiadają na wypasione czarne motory. Z piskiem opon ruszyli, a dźwięk, który wydobywa się z motorów jest także groźny. To była pierwsza lekcja tego dnia. Dlaczego Mulat na nią przyszedł, a z innych się zerwał ? Ehhh...
******************************************************************************
Jest rozdział następny !!! Co o nim myślicie ? I naprawdę byłabym wdzięczna za komentarze ;)
W dużej sali znajdują się stoliki i krzesła uczniowskie dwuosobowe, stoliki laboratoryjne z umywalkami, szafy na sprzęt, tablica i rzutnik. Nauczyciel wcześniej przyszykował nam bezpieczne materiały i przedmioty do doświadczeń.
Zajęłam idealne miejsce tylko jest jedno ale, nie mam partnera. Niektórzy chłopcy przyglądali mi się, ale widocznie nie są dość odważni, aby podejść i zapytać się. Nauczyciel podszedł do nich i rozkazał by się dobrali w pary.
Ktoś wszedł do klasy. Wszyscy zwrócili wzrok w stronę osoby, która bezczelnie wparowała do sali bez użycia dobrych manier i zwrotów grzecznościowych. To był Mulat.
Ubrany w dżinsowe skiny, czarną bluzę, włosy ułożone na żel i nie ogolony. Nie jest w dobrym humorze.
Od poniedziałku go nie widziałam. Parę dni temu był początek roku, a on wagary sobie robi !
- Co za tupet ! - odezwał się nauczyciel do spóźnialskiego.- Wyjdź i wejdź jak należy - Chemik jak zawsze przesadza. Chłopak przystaną gwałtownie i spojrzał groźnie na nauczyciela.
- O co ci kurwa chodzi ? - Nie spodziewałam się tego, a zresztą nikt.
- Nie takim tonem proszę !!! - Nauczyciel podniósł głos. - Nie jestem twoim kolegą byś się tak odzywał, gówniarzu ! A jeśli coś nie pasuje to do widzenia. - dokończył.
- Za dobrze by było Panu - Uśmiechną się sprytnie - Jestem ciekawy jak Pan naucza, więc z wielką przyjemnością zostanę ! - warkną. - O proszę jaki chamski! Oj kiedyś nawarzysz sobie piwa !
Rozejrzał się po klasie i jego groźny wzrok losowo padł na mnie. Szybko odwróciłam głowę.
- Zapomnę o tej niezręczniej sytuacji - Nauczyciel odpuścił. Czyżby się bał ? Sama mam dreszcze, więc nie zdziwiłabym się gdyby Pan Bonn ich nie miał.- Ana Collins nie ma partnera więc dołącz do niej - spojrzeli oboje na mnie.
- O nie ! - jęknęłam cicho.
Ruszył w moją stronę, a po chwili był obok mnie. Wiem, że mi się przygląda, ale nie mam zamiaru podnosić wzroku. On jest naprawdę straszny ! Przegryzłam wargę. Nauczyciel włączył tablicę interaktywną, a na niej wyświetliło się polecenie, które mamy wykonać. Koleś nadal patrzy, zignorowałam go, nałożyłam laboratoryjne rękawiczki i okulary. Nalałam wody do pierwszej probówki. Moim zdaniem za dużo. Miałam zamiar wylać do zlewu, ale przeszkodził mi głos czarnowłosego.
- Źle to robisz ! - Wyrwał mi probówkę z dłoni. Spojrzałam groźnie i skrzyżowałam ręce na piersi oznajmiając, że nie podoba mi się jego zachowanie, ale zignorował mój gest. Oparłam się o blat i z zaciekawieniem przyglądam jak wykonuje doświadczenie Pan doskonały ! Jego dłonie są zwinne i najlepsze jest to, że wie co robi. - Patrz i się ucz, dziewczynko ! - Chce mnie sprowokować, ale jakoś mu się nie udaje. - tak to się robi ! - warkną i pokazał swoje dzieło.
- Wiem jak to się robi - Odezwałam się.
- Chyba nie wiesz, bogate lalunie jak ty nic nie potrafią. ! - Moja buzia się rozdziawiła. Nachylił się do mnie - Mam racje ? - Jego oczy są cudowne i gdyby nie marszczył brwi i ogolił się nie wyglądałby na strasznego. Poczułam zapach męskich perfum, które pobudziły moje zmysły.
Przegryzłam dolną wargę zastanawiając się po kim odziedziczył urodę. Jego brew zabawnie się uniosła do góry gdy spojrzał na nią. Jego rysy twarzy rozweseliły się... Słodko wygląda gdy kryje się w kącikach ust prawdziwy uśmiech Mulata.
- Przykro mi chamie, ale nie masz racji - Ocknęłam się. Prychną lekceważąco i zabrał się za następne doświadczenie. Nie chce mnie dopuścić do żadnego. Oj z tym człowiekiem to ja kiedyś będę miała kłopoty. Lepiej trzymać się od niego z daleka !
Nauczyciel podszedł do nas, ale nie czepiał się tylko pomruczał pod nosem i odszedł.
O nie ! Nie ma tak. Wzięłam czystą probówkę, nie patrząc na chłopaka. Nie będzie mi rozkazywał drań jeden ! Spojrzałam na niego kątem oka. Uśmiecha się.
- Jak masz na imię ? - Wlałam do mieszaniny fenoloftaleiny. Myślałam, że nie odpowie, ale po chwili usłyszałam jego zabójczy głos.
- Nie interesuj się gówniaro !!! - Warkną z niesmakiem. Nie wiem co mu zrobiłam, że się tak do mnie odzywa. Czy aż tak go denerwuje ? Najwidoczniej tak, ale nie mam zamiaru się tym przejmować.
Zadzwonił dzwonek na przerwę. Chemik nas na chwilę zatrzymał, ale Mulatowi się śpieszyło, więc wyszedł z klasy bez zgody nauczyciela.
Moja usta się rozdziawiły, gdy dowiedziałam się, że nie możemy zmieniać pary aż do końca roku. Ja nie wytrzymam z tym kretynem ! I co teraz będzie ? Westchnęłam głośno i wybiegłam z klasy jak pozostali. Ochroniarze wstali z krzeseł, gdy mnie zobaczyli.
Jeszcze mi brakowało Mika.
- Okłamałaś mnie ! - Wydął dolną wargę - Mówiłaś, że z koleżanką będziesz wykonywała doświadczenia !
- No, ale nie przyszła - wytłumaczyłam się. - Więc zejdź ze mnie ! - warknęłam. Jego brwi się uniosły do góry.
- Żebyś wiedziała, że zejdę ! - Ominął mnie z wściekłością i ruszył przed siebie. Jeszcze nigdy nie widziałam tak zdenerwowanego Mika. To do niego nie podobne.
Spojrzałam na rozbawionych ochroniarzy, uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami ! Może Mike na pewien czas będzie się się ode mnie trzymał z daleka ! Wyszliśmy ze szkoły, a na ławce przy fontannie szkolnej siedzi Mulat z loczkowatym kolegą, który jest ubrany w ramoneskę. Ma intensywnie zielone oczy, kręcone włosy, nie zapominając, że jest dobrze zbudowany i wysoki.
Popatrzeli na mnie oboje, ale nie mogli do końca bo chmara studentów szła do szkoły lub wychodziła z niej.
Zielonooki wstał, a po nim Mulat i ominęli grupkę dziewczyn, które obgadywały ich. Motorzysta uśmiechną się do lasek. Ma zęby proste i białe jak śnieg ! Podeszłam do innej grupki dziewczyn, jednocześnie obserwując chłopaków. Są na parkingu i wsiadają na wypasione czarne motory. Z piskiem opon ruszyli, a dźwięk, który wydobywa się z motorów jest także groźny. To była pierwsza lekcja tego dnia. Dlaczego Mulat na nią przyszedł, a z innych się zerwał ? Ehhh...
******************************************************************************
Jest rozdział następny !!! Co o nim myślicie ? I naprawdę byłabym wdzięczna za komentarze ;)
środa, 21 maja 2014
Rozdział 3
Ana :
Dwa dni później :
Niedziela :
Zdjęłam z głowy okulary przeciwsłoneczne i włożyłam do torebki. Wybrałam się na zakupy.
Odwróciłam głowę i spojrzałam na ochroniarza niemowę.
- Może się rozerwiemy i pojedziemy gdzieś ? - uśmiechnęłam się do jednego, a potem do drugiego.
- Nie możemy - powiedział jeden z nich. - Pan Collins mówił żeby z Panienką być w domu przed czwartą. - Podniosłam brew pytająco i spojrzałam na zegarek. Jest za dziesięć trzecia.
Popatrzyłam na nich.
- Co wy się tak słuchacie mojego ojca ? - Skrzyżowałam ręce na piersi i spiorunowałam wzrokiem. - Przecież nic się nie stanie jeśli będziemy o ósmej w domu...
- Wykonujemy swoją pracę - Przedrzeźniam ich. Popatrzeli na mnie nieswojo.
- A nie możemy wstąpić do kina ? - Pokręcili głową.
- Pan Collins mówił...- przeszkodziłam dla niego.
- Wiem co mówił. Idziemy do kina i bez dyskusji - Użyłam groźniejszego tonu.
Złapali mnie za łokcie prowadząc do samochodu. Przyznam szczerze, nie spodziewałam się tego !
- Co Panowie robią ? - zaczęłam się wyrywać. - Proszę mnie puścić ! Sama pójdę - Puścili mnie szybko.
Niektórzy przechodni przyglądali się nam. Zawstydziłam się.
Od teraz nie lubię moich ochroniarzy. Pójdę do ojca i na nich naskarżę ! Popatrzyłam na nich krzywo i ruszyłam w stronę samochodu, który stał przy krawężniku przy butiku. Nie zdążyłam nawet złapać klamki drzwi, a ochroniarz wybiegł przede mnie i je otworzył.
- Umiem otwierać drzwi ! - Wywróciłam oczami i wsiadłam do limuzyny. Odsunęłam okienko - Zadzwońcie do mojego ojca - rozkazałam
Posłuchali mnie i po chwili połączyli do niego. Po dziesięciu sekundach odebrał.
- Co znowu narozrabiała moja córka ? - warkną ojciec. Ups, nie spodziewałam się takiego tonu.
- Tu Ana - powiedziałam - Nic nie narozrabiałam - Upewniłam go - No więc chcę jechać do kina, ale Pan Philipsom i Reed mówili, że mam być o czwartej w domu czemu tak wcześnie ? - zapytałam się. Ojciec westchną do słuchawki.
- Daj mi Philipsa. - powiedział. Ochroniarz wziął telefon i wyszedł z limuzyny. Po pięciu minutach dołączył do nas.
- Panienka do którego chce kina ? - Uśmiechnęłam się.
Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu.
Weszliśmy do dużej sali i zajęliśmy miejsca. Po mojej prawej stronie usiadł Philipsom, a po lewej Reed. Kupili mi pop cole i popcorn. Po dwóch godzinach film się skończył.
Znaleźliśmy się po chwili na dworze. Niebo zrobiło się pomarańczowe. Zachód słońca. Podbiegłam pod róg sklepu wyjęłam aparat fotograficzny i pstryknęłam kilka zdjęć. Zawsze przy sobie mam aparat. Uwielbiam fotografować przyrodę i ludzi. Ochroniarze stali obok mnie i przyglądali się zachodzącemu słońcu, po chwili Reed szepnął coś do ucha Philipsom' a. Zostawił nas.
Za rogu wyjechały trzy czarne, wypasione motory. Właściciele byli zbudowani, umięśnieni i ubrani w ramoneski. Zatrzymali się z piskiem opon i zaczęli palić gumy. Na ulicy zrobił się korek. Ludzie w samochodach trąbili i wrzeszczeli. Nie wiedziałam o co chodzi motorzystom.
- Idziemy ? - zapytałam się. Popisy motocyklistów na mnie nie działałają. Kiwnął głową i skręciłam za róg sklepu.
Ktoś na mnie wpadł, uderzyłam czołem w twardą klatę. Spojrzałam na wysokiego chłopaka i pomasowałam czoło. Ktoś szarpnął moją rękę i wyrwał torebkę. Odwróciłam się od nieznajomego i spojrzałam na uciekającego złodzieja. Ochroniarz gwałtownie złapał za łokcie i przyciągnęła do siebie.
Chłopak, który stał obok mnie ruszył biegiem za złodziejem. Moja buzia była rozdziawiona ze zdziwienia.
Wszystko działo się tak szybko. Nie nadążałam.
Motocykliści, którzy palą gumy, trąbienie samochodów, złodziej i dziwny chłopak ! Jedne wielkie gówno.
Mój ochroniarz szybko zaciągnął mnie do limuzyny. Wepchnął mnie do środka, a gdy mieli już odjeżdżać ktoś zapukał do drzwi. Zobaczyłam za przyciemnianymi szybami przedziwnego chłopaka, który ścigał złodzieja. O kurcze ! Ma moją torebkę. Ciekawe jak dogonił tego złodzieja.Reed wyszedł i wziął moją własność. Wsiadł do środka i nawet nie podziękował. Mieli już ruszać, ale wrzasnęłam.
- Stójcie ! - Chciałam otworzyć drzwi, ale były zablokowane. Westchnęłam głośno. - Dlaczego nie mogę otworzyć drzwi ? - nie odpowiedzieli - Chcę mu tylko podziękować ! - mam już ich po dziurki w nosie.
Po chwili byłam już na dworze, a wysoki mężczyzna przechodził przez pasy. Wrzasnęłam do niego by się zatrzymał. Staną gwałtownie i się odwrócił w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego i machnęłam ręką by podszedł.
Motory jak przyjechały tak i znikły
Przystaną obok mnie i się uśmiechną.
- Przepraszam za nich - spojrzałam na niemowy - Chcę ci podziękować, że odzyskałeś torebkę.
- Nie ma sprawy - Jego głos był naprawdę miły. Było tylko jedno ale. Nie wyglądał na miłego. Przeraziły mnie jego oczy, zarost dodawał męskości i drapieżności. Pod beżową kurtką igrały mięśnie.
- Mo..moż...może - nie mogłam się wysłowić. Jego wzrok jest groźny i intensywny. Moje policzki same się zarumieniły. Nie umiem tego kontrolować. Niebieskie oczy, także w pewien sposób mroziły od środka, aż po pewnym czasie dostałam gęsiej skórki. Zaciągnęłam się mocno powietrzem - Może pójdziemy na kawę ? - Powiedziałam jednym tchem. On wzruszył ramionami. - Ja stawiam - dodałam - To w ramach podziękowania
Przez chwilę się zastanawiał.
- Dla takiej ślicznotki nie odmówię - szepną i spojrzał na ochroniarzy. Uf, myślałam, że odmówi.
- Przykro mi, ale Pan Collins... - Przyłożyłam dłonie do uszu. Ile można razy to powtarzać ? Znam to już na pamięć.
- Nie interesuje mnie co kazał ojciec ! - warknęłam - Idę na kawę z Panem ? - spojrzałam na niego.
- Louisem - Kiwnęłam głową
- Tu nie daleko - Pokazałam palcem - Jest kafejka.
Ruszyliśmy w tamtą stronę, a ochroniarze za nami.
Zamówiliśmy kawę i usiedliśmy do stolika.
- No więc - Odezwał się Louis - Twoi koledzy cięgle za tobą chodzą ? - Kiwnęłam głową - Bo trochę czuję się niezręcznie jak nas podsłuchują. - Otworzyłam buzię, ale nie odezwałam się do niego lecz do ochroniarzy aby dali nam chwilkę prywatności. Posłuchali się i odeszli parę metrów dalej.
- Od razu lepiej co nie ? - zapytał. Nie zdążyłam odpowiedzieć, a zadał drugie pytanie - Może przedstawiła byś się ?
- Oj nie przedstawiłam się ? - pokręcił głową. Zarumieniłam się z tego powodu.- Przepraszam. Ana Collins - I wystawiłam rękę, ale on nie podał mi swojej. Moje policzki zrobiły się szkarłatne. Nie wiedziałam gdzie podziać wzrok.
Zapadła krepująca cisza a gdy wypiliśmy kawę ochroniarz podszedł do nas. Musieliśmy już jechać. Louis poprosił mnie o numer telefonu. Bez żadnych protestów dałam. Pożegnałam się z nim.
I znikł...
******************************************************************************
No i jest rozdział 3 :D A i byłabym wdzięczna za komentarze ;) A i co myślicie o tym rozdziale ? :P
Dwa dni później :
Niedziela :
Zdjęłam z głowy okulary przeciwsłoneczne i włożyłam do torebki. Wybrałam się na zakupy.
Odwróciłam głowę i spojrzałam na ochroniarza niemowę.
- Może się rozerwiemy i pojedziemy gdzieś ? - uśmiechnęłam się do jednego, a potem do drugiego.
- Nie możemy - powiedział jeden z nich. - Pan Collins mówił żeby z Panienką być w domu przed czwartą. - Podniosłam brew pytająco i spojrzałam na zegarek. Jest za dziesięć trzecia.
Popatrzyłam na nich.
- Co wy się tak słuchacie mojego ojca ? - Skrzyżowałam ręce na piersi i spiorunowałam wzrokiem. - Przecież nic się nie stanie jeśli będziemy o ósmej w domu...
- Wykonujemy swoją pracę - Przedrzeźniam ich. Popatrzeli na mnie nieswojo.
- A nie możemy wstąpić do kina ? - Pokręcili głową.
- Pan Collins mówił...- przeszkodziłam dla niego.
- Wiem co mówił. Idziemy do kina i bez dyskusji - Użyłam groźniejszego tonu.
Złapali mnie za łokcie prowadząc do samochodu. Przyznam szczerze, nie spodziewałam się tego !
- Co Panowie robią ? - zaczęłam się wyrywać. - Proszę mnie puścić ! Sama pójdę - Puścili mnie szybko.
Niektórzy przechodni przyglądali się nam. Zawstydziłam się.
Od teraz nie lubię moich ochroniarzy. Pójdę do ojca i na nich naskarżę ! Popatrzyłam na nich krzywo i ruszyłam w stronę samochodu, który stał przy krawężniku przy butiku. Nie zdążyłam nawet złapać klamki drzwi, a ochroniarz wybiegł przede mnie i je otworzył.
- Umiem otwierać drzwi ! - Wywróciłam oczami i wsiadłam do limuzyny. Odsunęłam okienko - Zadzwońcie do mojego ojca - rozkazałam
Posłuchali mnie i po chwili połączyli do niego. Po dziesięciu sekundach odebrał.
- Co znowu narozrabiała moja córka ? - warkną ojciec. Ups, nie spodziewałam się takiego tonu.
- Tu Ana - powiedziałam - Nic nie narozrabiałam - Upewniłam go - No więc chcę jechać do kina, ale Pan Philipsom i Reed mówili, że mam być o czwartej w domu czemu tak wcześnie ? - zapytałam się. Ojciec westchną do słuchawki.
- Daj mi Philipsa. - powiedział. Ochroniarz wziął telefon i wyszedł z limuzyny. Po pięciu minutach dołączył do nas.
- Panienka do którego chce kina ? - Uśmiechnęłam się.
Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu.
Weszliśmy do dużej sali i zajęliśmy miejsca. Po mojej prawej stronie usiadł Philipsom, a po lewej Reed. Kupili mi pop cole i popcorn. Po dwóch godzinach film się skończył.
Znaleźliśmy się po chwili na dworze. Niebo zrobiło się pomarańczowe. Zachód słońca. Podbiegłam pod róg sklepu wyjęłam aparat fotograficzny i pstryknęłam kilka zdjęć. Zawsze przy sobie mam aparat. Uwielbiam fotografować przyrodę i ludzi. Ochroniarze stali obok mnie i przyglądali się zachodzącemu słońcu, po chwili Reed szepnął coś do ucha Philipsom' a. Zostawił nas.
Za rogu wyjechały trzy czarne, wypasione motory. Właściciele byli zbudowani, umięśnieni i ubrani w ramoneski. Zatrzymali się z piskiem opon i zaczęli palić gumy. Na ulicy zrobił się korek. Ludzie w samochodach trąbili i wrzeszczeli. Nie wiedziałam o co chodzi motorzystom.
- Idziemy ? - zapytałam się. Popisy motocyklistów na mnie nie działałają. Kiwnął głową i skręciłam za róg sklepu.
Ktoś na mnie wpadł, uderzyłam czołem w twardą klatę. Spojrzałam na wysokiego chłopaka i pomasowałam czoło. Ktoś szarpnął moją rękę i wyrwał torebkę. Odwróciłam się od nieznajomego i spojrzałam na uciekającego złodzieja. Ochroniarz gwałtownie złapał za łokcie i przyciągnęła do siebie.
Chłopak, który stał obok mnie ruszył biegiem za złodziejem. Moja buzia była rozdziawiona ze zdziwienia.
Wszystko działo się tak szybko. Nie nadążałam.
Motocykliści, którzy palą gumy, trąbienie samochodów, złodziej i dziwny chłopak ! Jedne wielkie gówno.
Mój ochroniarz szybko zaciągnął mnie do limuzyny. Wepchnął mnie do środka, a gdy mieli już odjeżdżać ktoś zapukał do drzwi. Zobaczyłam za przyciemnianymi szybami przedziwnego chłopaka, który ścigał złodzieja. O kurcze ! Ma moją torebkę. Ciekawe jak dogonił tego złodzieja.Reed wyszedł i wziął moją własność. Wsiadł do środka i nawet nie podziękował. Mieli już ruszać, ale wrzasnęłam.
- Stójcie ! - Chciałam otworzyć drzwi, ale były zablokowane. Westchnęłam głośno. - Dlaczego nie mogę otworzyć drzwi ? - nie odpowiedzieli - Chcę mu tylko podziękować ! - mam już ich po dziurki w nosie.
Po chwili byłam już na dworze, a wysoki mężczyzna przechodził przez pasy. Wrzasnęłam do niego by się zatrzymał. Staną gwałtownie i się odwrócił w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego i machnęłam ręką by podszedł.
Motory jak przyjechały tak i znikły
Przystaną obok mnie i się uśmiechną.
- Przepraszam za nich - spojrzałam na niemowy - Chcę ci podziękować, że odzyskałeś torebkę.
- Nie ma sprawy - Jego głos był naprawdę miły. Było tylko jedno ale. Nie wyglądał na miłego. Przeraziły mnie jego oczy, zarost dodawał męskości i drapieżności. Pod beżową kurtką igrały mięśnie.
- Mo..moż...może - nie mogłam się wysłowić. Jego wzrok jest groźny i intensywny. Moje policzki same się zarumieniły. Nie umiem tego kontrolować. Niebieskie oczy, także w pewien sposób mroziły od środka, aż po pewnym czasie dostałam gęsiej skórki. Zaciągnęłam się mocno powietrzem - Może pójdziemy na kawę ? - Powiedziałam jednym tchem. On wzruszył ramionami. - Ja stawiam - dodałam - To w ramach podziękowania
Przez chwilę się zastanawiał.
- Dla takiej ślicznotki nie odmówię - szepną i spojrzał na ochroniarzy. Uf, myślałam, że odmówi.
- Przykro mi, ale Pan Collins... - Przyłożyłam dłonie do uszu. Ile można razy to powtarzać ? Znam to już na pamięć.
- Nie interesuje mnie co kazał ojciec ! - warknęłam - Idę na kawę z Panem ? - spojrzałam na niego.
- Louisem - Kiwnęłam głową
- Tu nie daleko - Pokazałam palcem - Jest kafejka.
Ruszyliśmy w tamtą stronę, a ochroniarze za nami.
Zamówiliśmy kawę i usiedliśmy do stolika.
- No więc - Odezwał się Louis - Twoi koledzy cięgle za tobą chodzą ? - Kiwnęłam głową - Bo trochę czuję się niezręcznie jak nas podsłuchują. - Otworzyłam buzię, ale nie odezwałam się do niego lecz do ochroniarzy aby dali nam chwilkę prywatności. Posłuchali się i odeszli parę metrów dalej.
- Od razu lepiej co nie ? - zapytał. Nie zdążyłam odpowiedzieć, a zadał drugie pytanie - Może przedstawiła byś się ?
- Oj nie przedstawiłam się ? - pokręcił głową. Zarumieniłam się z tego powodu.- Przepraszam. Ana Collins - I wystawiłam rękę, ale on nie podał mi swojej. Moje policzki zrobiły się szkarłatne. Nie wiedziałam gdzie podziać wzrok.
Zapadła krepująca cisza a gdy wypiliśmy kawę ochroniarz podszedł do nas. Musieliśmy już jechać. Louis poprosił mnie o numer telefonu. Bez żadnych protestów dałam. Pożegnałam się z nim.
I znikł...
******************************************************************************
No i jest rozdział 3 :D A i byłabym wdzięczna za komentarze ;) A i co myślicie o tym rozdziale ? :P
sobota, 17 maja 2014
Rozdział 2
Ana :
Miesiąc później
Piątek :
Dzisiaj 1 września. Nie pamiętam nawet kiedy minęły dwa miesiące wakacji. Teraz znowu się zacznie szkoła, nauka. Wyciągnęłam się, wstałam i nałożyłam kapcie. Weszłam do łazienki, rozebrałam się i po chwili byłam pod prysznicem.
Gdy się odświeżyłam i wytarłam weszłam do garderoby. Otworzyłam szafę. Ciekawe gdzie sprzątaczka włożyła moją nowo zakupioną sukienkę. Westchnęłam głośno i zrezygnowałam z szukania. Rozejrzałam się po korytarzu i wrzasnęłam głośno.
- Wiecie gdzie jest moja czarna sukienka ? - Za rogu wybiegła sprzątaczka - Proszę się nie śpieszyć - uśmiechnęłam się - A i dzień dobry - przywitałam się
- Ooo dzień dobry dzień dobry jak się spało ? - weszła do mojego pokoju, a potem do garderoby.
- A dobrze. Dziękuje - Znalazła moją sukienkę. Pościeliła moje łóżko, odwiesiła firanki i zrobiła parę innych czynności.
- Co Ci zrobić do jedzenia ? - zapytała się biorąc mokre ręczniki z łazienki.
- Naleśniki - Uśmiechnęłam się i mlasnęłam językiem z niezadowoleniem - Ile mam razy powtarzać, że nie lubię jak ktoś mi sprząta w pokoju. - Powiedziałam po raz setny.
- A ile razy mam ci powtarzać, że gdybym ci tu nie sprzątała to twój pokój wyglądał by jak chlew?
- Wykrzywiłam się pokazując do niej języka. - Za dwadzieścia ósma w jadalni. - i wyszła.
- Wykrzywiłam się pokazując do niej języka. - Za dwadzieścia ósma w jadalni. - i wyszła.
Otworzyłam na rozcież drzwi balkonowe. Firanki odsunęłam na boki, a wiatr zaczął je rozwiewać do środka sypialni.
Zdjęłam szlafrok, nałożyłam bieliznę, pończochy, czarną sukienkę i obcasy. Podeszłam do lusterka, otworzyłam szafę i poszukałam kosmetyków. Pomalowałam się delikatnie i posmarowałam usta błyszczykiem. Rozpuściłam długie podkręcone włosy i popsikałam się ulubionymi perfumami.
Po drodze do wyjścia z pokoju złapałam za pierwszą lepszą torebkę i telefon dotykowy. Weszłam do windy z ochroniarzami. Zdjęłam z nóg czarne obcasy, wybiegłam z windy i wbiegłam do jadalni. Kucharz niósł jedzenie dla mnie i dla brata. David już siedział wystrojony w garniturze przy dużym stole z muzyką na ful. Zobaczył mnie i się uśmiechną. Od tamtej pory gdy w domu pojawił się porywacz David jest dla mnie milszy.
Zjedliśmy śniadanie, pożegnaliśmy się z mamą i wyszliśmy na dwór. David spojrzał na opiekunów, a potem przeniósł swój wzrok na mnie.
- Jedziemy naszym samochodem - Oni kiwnęli głową - Bez was - dokończył. - Przyłożyłam dłoń do ust by się nie roześmiać.
- Ale nie możecie sami jechać Pan Collins... - Dawid mu przeszkodził.
- Też jestem Collins ! - warknął do nich - I umiem upilnować siostrę ! Wsiadaj - powiedział do mnie.Wsiadałam do seledynowo-czarnego samochodu i zapięłam się pasami.
Nie dziwię się, że brat tak zareagował a nie inaczej. Jesteśmy bez przerwy pod czyjąś obserwacją i to z czasem staje się strasznie denerwujące.
Brat szybko wskoczył do środka samochodu i z piskiem opon ruszył z pod garażu. Jadąc w stronę bramy zobaczyliśmy ojca z swoimi pracownikami. Ominęliśmy go bardzo szybko i roześmialiśmy się z jego zdziwionej miny.
- Upssss - odezwał się - Nie tym razem.
Otworzyli nam bramę i wyjechaliśmy z wielkiej posiadłości Cullenów.
Zjedliśmy śniadanie, pożegnaliśmy się z mamą i wyszliśmy na dwór. David spojrzał na opiekunów, a potem przeniósł swój wzrok na mnie.
- Jedziemy naszym samochodem - Oni kiwnęli głową - Bez was - dokończył. - Przyłożyłam dłoń do ust by się nie roześmiać.
- Ale nie możecie sami jechać Pan Collins... - Dawid mu przeszkodził.
- Też jestem Collins ! - warknął do nich - I umiem upilnować siostrę ! Wsiadaj - powiedział do mnie.Wsiadałam do seledynowo-czarnego samochodu i zapięłam się pasami.
Nie dziwię się, że brat tak zareagował a nie inaczej. Jesteśmy bez przerwy pod czyjąś obserwacją i to z czasem staje się strasznie denerwujące.
Brat szybko wskoczył do środka samochodu i z piskiem opon ruszył z pod garażu. Jadąc w stronę bramy zobaczyliśmy ojca z swoimi pracownikami. Ominęliśmy go bardzo szybko i roześmialiśmy się z jego zdziwionej miny.
- Upssss - odezwał się - Nie tym razem.
Otworzyli nam bramę i wyjechaliśmy z wielkiej posiadłości Cullenów.
Pod szkołą byliśmy piętnaście minut później. Zaparkowaliśmy na parkingu szkolnym i wyszliśmy z samochodu. Ruszyliśmy w stronę szkoły i gdy weszliśmy do środka Davida otoczyły dziewczyny, a mnie odepchnęły na bok. Westchnęłam głośno i wzruszyłam ramionami, a co mi tam. Wyszłam ze szkoły witając się z znajomymi. Usiedliśmy na ławce w parku szkolnym obok parkingu. Moi koledzy stali za nami, a ja siedzę dziewczynami na ławce.
W rozmowie przeszkodził nam donośny burkot motoru. Wszyscy zwrócili wzrok w stronę wypasionego motoru i właściciela. Ubrany w czarne skiny i czarną ze skóry kurtkę. Twarzy nie widziałam gdyż jest schowana za kaskiem.
- Kto to ? - zapytałam się i poprawiłam sukienkę która się podwinęła.
- Nie wiem - powiedziała Kate - Ale trzeba to sprawdzić. - Wybuchnęłyśmy śmiechem, a chłopaki nie rozmawiali o tajemniczym mężczyźnie lecz o motorze.
Zdjął kask, ale nie mogłam zobaczyć jego twarzy, gdyż schował ją ale tym razem za kapturem. Ruszył w stronę szkoły.
- Dziewczyny może chodźmy do szkoły - wstała Days patrząc na przystojnego chłopaka idącego po schodach. Pchnęłam ją lekko do przodu i ponownie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Weszłyśmy do budy, a tajemniczy mężczyzna stoi przy gabinecie dyrektorki i czeka. Idąc koło niego podniósł głowę do góry. Nie miał już kaptura na głowie, więc teraz mogłam dla niego się przyjrzeć Szczęka opadła mi do samej ziemię, a oczy wybałuszyły. Jest taki przystojny.
Czekoladowe oczy, czarne brwi, rzęsy, usta jak marzenie, lekki zarost, a włosy jak węgiel. Wysoki i umięśniony.
Spojrzał na mnie groźnie. O zgrozo ! Nie patrzał na dziewczyny obok tylko na mnie. Zrył wzrokiem moją sylwetkę. Zarumieniłam się z tego powodu.
Ktoś mnie złapał od tyłu za talie i gwałtownie odwrócił. Spojrzałam na mojego brata, który był naprawdę wściekły.
- Co ty kurwa wyprawiasz ? - warknął do mnie. - Mieliśmy się trzymać razem ! - złapał mnie za łokieć - Tyle się ciebie naszukałem...
- Gdzie ty mnie prowadzisz ? - wyrwałam się dla niego. Niektórzy nam się przyglądali, a w nich groźny Mulat.
- Ojciec przysłał tu pierdolonych ochroniarzy - szepnął mi do ucha. Podniosłam brew pytająco. O cholera tylko brakowało nam ochroniarzy w szkole. - Spadamy stąd - Kiwnęłam głową - Tylko ciekawe gdzie ?
- Chodźmy na orlik tam wścibimy się między ludzi.
Trzymaliśmy się obok siebie i obserwowaliśmy. Ochroniarze nas szukali po orliku. Po dziesięciu minutach myśleliśmy, że odpuścili, ale gdy poczułam na łokciu czyjąś dłoń odwróciłam się i zobaczyłam jednego z nich.
Spojrzałam na brata, który był tak samo wściekły jak ja. Kurwa !
Uczniowie przyglądali się nam i szeptali sobie od ucha do ucha. Gdy się skończyło przemówienie dyrektorki uczniowie zaczęli przepychać się do swoich klas. W sali musiałam siedzieć z ochroniarzem. Wychowawczyni na początku nie chciała go wpuścić do klasy, ale gdy pogadał z nią na osobności zgodziła się. Głupia !
Wyszliśmy z szkoły i poczekaliśmy na Davida. Wyszedł, a za nim ochroniarz, który dreptał za nim jak wytresowany piesek. Nie był zadowolony.
Dołączył do mnie i wysapał się po raz kolejny do tymczasowych opiekunów.
Idąc do samochodu Davida zobaczyłam motorzystę. Był oparty o motor. W ręku trzymał papierosa i patrzał na mnie intensywnie zaciągając się . Ale gdy zorientował się, że przyglądam mu się nałożył kask, wsiadł na motor i ruszył z piskiem opon. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wsiadłam do samochodu. David dogadał się z ochroniarzami i po chwili dołączył do mnie. Wyjechaliśmy z parkingu, a za nami czarny samochód ochrony. Po dwudziestu minutach byliśmy pod domem. Ojciec z matką już na nas czekali. Spojrzałam na brata i westchnęliśmy jednocześnie.
********************************************************************************
I jest 2 rozdział. Co o nim myślicie ? :D
W rozmowie przeszkodził nam donośny burkot motoru. Wszyscy zwrócili wzrok w stronę wypasionego motoru i właściciela. Ubrany w czarne skiny i czarną ze skóry kurtkę. Twarzy nie widziałam gdyż jest schowana za kaskiem.
- Kto to ? - zapytałam się i poprawiłam sukienkę która się podwinęła.
- Nie wiem - powiedziała Kate - Ale trzeba to sprawdzić. - Wybuchnęłyśmy śmiechem, a chłopaki nie rozmawiali o tajemniczym mężczyźnie lecz o motorze.
Zdjął kask, ale nie mogłam zobaczyć jego twarzy, gdyż schował ją ale tym razem za kapturem. Ruszył w stronę szkoły.
- Dziewczyny może chodźmy do szkoły - wstała Days patrząc na przystojnego chłopaka idącego po schodach. Pchnęłam ją lekko do przodu i ponownie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Weszłyśmy do budy, a tajemniczy mężczyzna stoi przy gabinecie dyrektorki i czeka. Idąc koło niego podniósł głowę do góry. Nie miał już kaptura na głowie, więc teraz mogłam dla niego się przyjrzeć Szczęka opadła mi do samej ziemię, a oczy wybałuszyły. Jest taki przystojny.
Czekoladowe oczy, czarne brwi, rzęsy, usta jak marzenie, lekki zarost, a włosy jak węgiel. Wysoki i umięśniony.
Spojrzał na mnie groźnie. O zgrozo ! Nie patrzał na dziewczyny obok tylko na mnie. Zrył wzrokiem moją sylwetkę. Zarumieniłam się z tego powodu.
Ktoś mnie złapał od tyłu za talie i gwałtownie odwrócił. Spojrzałam na mojego brata, który był naprawdę wściekły.
- Co ty kurwa wyprawiasz ? - warknął do mnie. - Mieliśmy się trzymać razem ! - złapał mnie za łokieć - Tyle się ciebie naszukałem...
- Gdzie ty mnie prowadzisz ? - wyrwałam się dla niego. Niektórzy nam się przyglądali, a w nich groźny Mulat.
- Ojciec przysłał tu pierdolonych ochroniarzy - szepnął mi do ucha. Podniosłam brew pytająco. O cholera tylko brakowało nam ochroniarzy w szkole. - Spadamy stąd - Kiwnęłam głową - Tylko ciekawe gdzie ?
- Chodźmy na orlik tam wścibimy się między ludzi.
Trzymaliśmy się obok siebie i obserwowaliśmy. Ochroniarze nas szukali po orliku. Po dziesięciu minutach myśleliśmy, że odpuścili, ale gdy poczułam na łokciu czyjąś dłoń odwróciłam się i zobaczyłam jednego z nich.
Spojrzałam na brata, który był tak samo wściekły jak ja. Kurwa !
Uczniowie przyglądali się nam i szeptali sobie od ucha do ucha. Gdy się skończyło przemówienie dyrektorki uczniowie zaczęli przepychać się do swoich klas. W sali musiałam siedzieć z ochroniarzem. Wychowawczyni na początku nie chciała go wpuścić do klasy, ale gdy pogadał z nią na osobności zgodziła się. Głupia !
Wyszliśmy z szkoły i poczekaliśmy na Davida. Wyszedł, a za nim ochroniarz, który dreptał za nim jak wytresowany piesek. Nie był zadowolony.
Dołączył do mnie i wysapał się po raz kolejny do tymczasowych opiekunów.
Idąc do samochodu Davida zobaczyłam motorzystę. Był oparty o motor. W ręku trzymał papierosa i patrzał na mnie intensywnie zaciągając się . Ale gdy zorientował się, że przyglądam mu się nałożył kask, wsiadł na motor i ruszył z piskiem opon. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wsiadłam do samochodu. David dogadał się z ochroniarzami i po chwili dołączył do mnie. Wyjechaliśmy z parkingu, a za nami czarny samochód ochrony. Po dwudziestu minutach byliśmy pod domem. Ojciec z matką już na nas czekali. Spojrzałam na brata i westchnęliśmy jednocześnie.
********************************************************************************
I jest 2 rozdział. Co o nim myślicie ? :D
Rozdział 1
Zayn :
Zatrzymałem motor z piskiem opon przed bramą. Kopnąłem ze złością kamień i ruszyłem w stronę domu. Wszedłem do środka i trzasnąłem głośno drzwiami żeby inni wiedzieli, że przyszedłem, ale z pustymi rękoma.
Z kuchni wyszedł Styles. Co on kurwa o 4 godzinie robi w kuchni ?
- Zwołaj resztę - warknąłem. On kiwnął głową i ruszył po schodach na górę. Ja zaś poszedłem do salonu, usiadłem na fotelu, nogi skrzyżowałem i walnąłem na stole.
Pomyślałem po raz setny o bogatej suce. Miałem świetną okazję by porwać, ale musiałem to spieprzyć. Nigdy, ale to przenigdy takie coś mi się nie zdarzyło. W innych zamachach czy porwaniach, które przeprowadziłem były, w pełni udane. Ale teraz mam tyle pytań w głowie. Jak to się kurwa stało ?
Czy jej uroda tak na mnie podziałała ? Z pewnością nie. Porywałem dużo ładniejsze dziewczyny, które były przeznaczone do burdelu lub do sprzedaży dla bogatych skurwysynów.
Byłem w tak dużym domu, udało mi się tam wejść i nawet z pieprzonymi ochroniarzami sobie poradziłem. Mogłem ją włożyć w worek gdy spała, unieszkodliwić, gdyby się obudziła i zabrać ze sobą. Ale gdy się poruszyła i gwałtownie usiadła, nie wiedziałem co robić. Patrzała na mnie. Zdziwiła mnie, wiedziałem, że się bała bo kiedy się odezwała słyszałem nutkę strachu. Nie wrzeszczała do puki się nie ruszyłem, a gdy zrobiłem kilka kroków w jej stronę wrzeszczała jak opętana powodując obudzenie domowników, a ochroniarze którzy wykonywali swoją robotę przybiegli pod pokój dziewczyny. Musiałem zrezygnować i opuścić budynek. Przeskoczyłem przez wysoką bramę i ruszyłem motorem w stronę naszej lokalizacji.
Do salonu weszła banda i Camilla. Wszystkich oczy byli skierowane na mnie. Na kanapie na przeciwko mnie i stołu usiadł Tomlinson, Payne, a na krawędzi kanapy usiadła Camilla. Na fotelach rozsiadł się Niall i Styles.
- Opowiedz nam co się stało - Odezwał się Liam jako pierwszy.
Opowiedziałem im w skrócie co się wydarzyło dzisiejszego wieczoru. Gdy se przypomniałem ponownie o tym miałem ochotę się wyładować na ścianie. Jest mi głupio i wstyd że spaprałem tak łatwe zadanie. Zresztą sam zaproponowałem aby odbić córkę Collinsów. - więc nie powinienem !
Louis głośno gwizdną, powodując kolejną partię złości przepływającą przez moje napięte ciało. Niall wstał, wyszedł z salonu i po chwili przyszedł ze swoim sprzętem. Włączył nowoczesnego laptopa.
- Oho - powiedział gdy znalazł coś ciekawego. - Collinsowie to naprawdę bogaci skurwysyni. Mają hajsu potąd - Pokazał pewien trik prawą ręką - więc taka okazją nie może nam przejść obok nosa. Jeśli ci Zayn nie wyszło dzisiejszego wieczoru to może wyjdzie kolejnym razem. - Uśmiechnął się - Chociażby... - I nie dokończył. Czytał coś.
- Chociażby ? - powiedziałem z niecierpliwością, ale nadal nic. - Ja pierdole. - pomasowałem skronie aby się uspokoić. - teraz będzie trudno nam ją odbić, będzie podwojona ilość ochroniarzy...
- Czekajcie - Przerwała mi Daniell, a wszyscy na nią spojrzeli. - Mam pomysł - Wszyscy wybuchli śmiechem. Zamknęła oczy w ramach uspokojenia się. Co ona sobie myśli kurwa, że jest specjalistką ? Spojrzałam na nią krzywo.
- Zamknąć się - wrzasnęła tak głośno, że w salonie zapadła krępująca cisza. Ona jedyna się nas nie boi - Wysłuchajcie mnie. Proszę.- Nikt się nie odezwał - No więc za miesiąc pierwszego września jest początek roku, a Ana Cullen chodzi z pewnością do szkoły. Więc z nią by było zaledwie dwóch lub trzech ochroniarzy, albo może i wcale. - uśmiechnęła się. - No więc - spojrzała na mnie - Zapiszesz się do szkoły i ją poobserwujesz - wszyscy się rozgadali, a gdy zapanowała ponowna cisza odezwała się - I rozkochasz ją w sobie - wyszeptała.
Moje usta rozszerzyły się. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Ja się kurwa do tego nie nadaje - warknąłem. Prędzej bym zabił tą ździrę niż bym ją rozkochał.
- Masz inny pomysł debilu ?! - Wstał Payne - Camilla podała świetny pomysł, a ty tego nie umiesz kurwa docenić ! - wstałem popychając go mocno. Ponownie usiadł na kanapę. Wyszedłem z salonu i ruszyłem po schodach na górę by się przespać.
Ana :
Mama przytula mnie mocno do siebie. Ochroniarze i tata rozmawiają w gabinecie. Słychać głośnie krzyki ojca na ochroniarzy.
- Przecież to nie ich wina. - powiedziałam do mamy
- Wiem kochanie, ale tata się o ciebie bardzo martwi. Gdyby oni byli przy twoim pokoju to by nic się nie stało.
- Ale to moja wina mamo - spojrzała na mnie - To ja im kazałam aby trzymali się z dala od mojego pokoju
Pokręciła głową i mlasnęła językiem.
- Więc następnym razem tak nie rób. - Przytuliłam się do niej ponownie. - Bo to mogło się źle skończyć. Ten złoczyńca mógł mi ciebie zabrać, a bez ciebie nasze życie nie było by tak piękne.
Zobaczyłam jak do dużego salonu wchodzi brat. Jest starszy o rok.
- Co się tu kurwa dzieje ? - ziewnął głośno i się wyciągnął - Co to za zamieszanie ? - Rozejrzał się
- Nie przeklinaj ! - mama go trzepnęła po głowie gdy usiadł koło nas. - Ktoś chciał porwać An - Jego szczęka opadła po samą ziemię.
- Jak to ? - wrzasną - Czekaj czemu ja nic o tym nie wiem ? - wrzasną wstając szybko i krzyżując ręce na piersi. - Czemu mnie nie obudziliście ?!
- Od kiedy się o mnie martwisz ? - zapytałam się. Spiorunował mnie wzrokiem
- Od zawsze kurwa ! - Mi i mamie opadła szczęka. Poprawił swoje dresowe granatowe dresy.
Wyszedł z pokoju biegiem i wszedł do gabinetu ojca. Mój brat David jest dziwny.
*******************************************************************************
Jest rozdział 1 :D Czytajcie i oceniajcie :*
Zatrzymałem motor z piskiem opon przed bramą. Kopnąłem ze złością kamień i ruszyłem w stronę domu. Wszedłem do środka i trzasnąłem głośno drzwiami żeby inni wiedzieli, że przyszedłem, ale z pustymi rękoma.
Z kuchni wyszedł Styles. Co on kurwa o 4 godzinie robi w kuchni ?
- Zwołaj resztę - warknąłem. On kiwnął głową i ruszył po schodach na górę. Ja zaś poszedłem do salonu, usiadłem na fotelu, nogi skrzyżowałem i walnąłem na stole.
Pomyślałem po raz setny o bogatej suce. Miałem świetną okazję by porwać, ale musiałem to spieprzyć. Nigdy, ale to przenigdy takie coś mi się nie zdarzyło. W innych zamachach czy porwaniach, które przeprowadziłem były, w pełni udane. Ale teraz mam tyle pytań w głowie. Jak to się kurwa stało ?
Czy jej uroda tak na mnie podziałała ? Z pewnością nie. Porywałem dużo ładniejsze dziewczyny, które były przeznaczone do burdelu lub do sprzedaży dla bogatych skurwysynów.
Byłem w tak dużym domu, udało mi się tam wejść i nawet z pieprzonymi ochroniarzami sobie poradziłem. Mogłem ją włożyć w worek gdy spała, unieszkodliwić, gdyby się obudziła i zabrać ze sobą. Ale gdy się poruszyła i gwałtownie usiadła, nie wiedziałem co robić. Patrzała na mnie. Zdziwiła mnie, wiedziałem, że się bała bo kiedy się odezwała słyszałem nutkę strachu. Nie wrzeszczała do puki się nie ruszyłem, a gdy zrobiłem kilka kroków w jej stronę wrzeszczała jak opętana powodując obudzenie domowników, a ochroniarze którzy wykonywali swoją robotę przybiegli pod pokój dziewczyny. Musiałem zrezygnować i opuścić budynek. Przeskoczyłem przez wysoką bramę i ruszyłem motorem w stronę naszej lokalizacji.
Do salonu weszła banda i Camilla. Wszystkich oczy byli skierowane na mnie. Na kanapie na przeciwko mnie i stołu usiadł Tomlinson, Payne, a na krawędzi kanapy usiadła Camilla. Na fotelach rozsiadł się Niall i Styles.
- Opowiedz nam co się stało - Odezwał się Liam jako pierwszy.
Opowiedziałem im w skrócie co się wydarzyło dzisiejszego wieczoru. Gdy se przypomniałem ponownie o tym miałem ochotę się wyładować na ścianie. Jest mi głupio i wstyd że spaprałem tak łatwe zadanie. Zresztą sam zaproponowałem aby odbić córkę Collinsów. - więc nie powinienem !
Louis głośno gwizdną, powodując kolejną partię złości przepływającą przez moje napięte ciało. Niall wstał, wyszedł z salonu i po chwili przyszedł ze swoim sprzętem. Włączył nowoczesnego laptopa.
- Oho - powiedział gdy znalazł coś ciekawego. - Collinsowie to naprawdę bogaci skurwysyni. Mają hajsu potąd - Pokazał pewien trik prawą ręką - więc taka okazją nie może nam przejść obok nosa. Jeśli ci Zayn nie wyszło dzisiejszego wieczoru to może wyjdzie kolejnym razem. - Uśmiechnął się - Chociażby... - I nie dokończył. Czytał coś.
- Chociażby ? - powiedziałem z niecierpliwością, ale nadal nic. - Ja pierdole. - pomasowałem skronie aby się uspokoić. - teraz będzie trudno nam ją odbić, będzie podwojona ilość ochroniarzy...
- Czekajcie - Przerwała mi Daniell, a wszyscy na nią spojrzeli. - Mam pomysł - Wszyscy wybuchli śmiechem. Zamknęła oczy w ramach uspokojenia się. Co ona sobie myśli kurwa, że jest specjalistką ? Spojrzałam na nią krzywo.
- Zamknąć się - wrzasnęła tak głośno, że w salonie zapadła krępująca cisza. Ona jedyna się nas nie boi - Wysłuchajcie mnie. Proszę.- Nikt się nie odezwał - No więc za miesiąc pierwszego września jest początek roku, a Ana Cullen chodzi z pewnością do szkoły. Więc z nią by było zaledwie dwóch lub trzech ochroniarzy, albo może i wcale. - uśmiechnęła się. - No więc - spojrzała na mnie - Zapiszesz się do szkoły i ją poobserwujesz - wszyscy się rozgadali, a gdy zapanowała ponowna cisza odezwała się - I rozkochasz ją w sobie - wyszeptała.
Moje usta rozszerzyły się. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Ja się kurwa do tego nie nadaje - warknąłem. Prędzej bym zabił tą ździrę niż bym ją rozkochał.
- Masz inny pomysł debilu ?! - Wstał Payne - Camilla podała świetny pomysł, a ty tego nie umiesz kurwa docenić ! - wstałem popychając go mocno. Ponownie usiadł na kanapę. Wyszedłem z salonu i ruszyłem po schodach na górę by się przespać.
Ana :
Mama przytula mnie mocno do siebie. Ochroniarze i tata rozmawiają w gabinecie. Słychać głośnie krzyki ojca na ochroniarzy.
- Przecież to nie ich wina. - powiedziałam do mamy
- Wiem kochanie, ale tata się o ciebie bardzo martwi. Gdyby oni byli przy twoim pokoju to by nic się nie stało.
- Ale to moja wina mamo - spojrzała na mnie - To ja im kazałam aby trzymali się z dala od mojego pokoju
Pokręciła głową i mlasnęła językiem.
- Więc następnym razem tak nie rób. - Przytuliłam się do niej ponownie. - Bo to mogło się źle skończyć. Ten złoczyńca mógł mi ciebie zabrać, a bez ciebie nasze życie nie było by tak piękne.
Zobaczyłam jak do dużego salonu wchodzi brat. Jest starszy o rok.
- Co się tu kurwa dzieje ? - ziewnął głośno i się wyciągnął - Co to za zamieszanie ? - Rozejrzał się
- Nie przeklinaj ! - mama go trzepnęła po głowie gdy usiadł koło nas. - Ktoś chciał porwać An - Jego szczęka opadła po samą ziemię.
- Jak to ? - wrzasną - Czekaj czemu ja nic o tym nie wiem ? - wrzasną wstając szybko i krzyżując ręce na piersi. - Czemu mnie nie obudziliście ?!
- Od kiedy się o mnie martwisz ? - zapytałam się. Spiorunował mnie wzrokiem
- Od zawsze kurwa ! - Mi i mamie opadła szczęka. Poprawił swoje dresowe granatowe dresy.
Wyszedł z pokoju biegiem i wszedł do gabinetu ojca. Mój brat David jest dziwny.
*******************************************************************************
Jest rozdział 1 :D Czytajcie i oceniajcie :*
piątek, 16 maja 2014
Prolog
Księżyc się schował za granatowymi, kłębiastymi chmurami. Zasłoniłam żółte zasłony. Odwróciłam się tyłem do okna i ruszyłam w stronę dużego błękitnego łóżka. Zdjęłam puszyste królicze kapcie i weszłam na łóżko. Przykryłam się kołdrą i dobrze ułożyłam.
Nie dam rady zasnąć. Mam dziwne przeczucie, że coś się tej nocy wydarzy, ale nie wiem co. Spojrzałam na elektryczny zegarek. Jest za dziesięć dwunasta. Bałam się spać sama. Rodzice, goście, sprzątaczki i inni z pewnością już w głębokim śnie.
Nakryłam kołdrą głowę i zamknęłam oczy. Muszę zasnąć, zasnąć, zasnąć. Zasnąććććć...
Obudziłam się i wyciągnęłam.
Moje ciało zesztywniało, gdy usłyszałam kroki w moim pokoju. Strach mnie ogarną. Serce zaczęło szybciej bić, a puls podskoczył. Po chwili przypomniałam sobie, że wieczorem zamknęłam drzwi na klucz. Wzięłam głęboki oddech i wstrzymałam oddech. Na dworze wieje gwałtowny wiatr. To tylko wiatr, to tylko wiatr, to tylko wiatr - mówiłam do siebie w myślach...
Okno było otwarte, gdyż cicho zaskrzypiało. Usłyszałam ciche kroki, a potem w pokoju zapanowała głęboka cisza. Tylko ten wściekły wiatr.
Muszę sprawdzić kto jest w moim pokoju. Boję się, ale moja druga wewnętrzna ja mówi, abym zaryzykowała i sprawdziła. Odsunęłam kołdrę z twarzy i otworzyłam powoli oczy. Mogłam wszystko zobaczyć. Księżyc już od dawna wyszedł za chmur, a teraz świeci w stronę mojego domu i okna. Prześwituje przez białe, długie firanki i żółte zasłony.
Szybko zdjęłam z siebie kołdrę i usiadłam. Rozejrzałam się po pokoju i po pięciu sekundach ujrzałam ciemną sylwetkę, a serce poskoczyło mi do gardła, gdy zobaczyłam otworzony na roścież balkon. Patrzał na mnie ogromny, straszny mężczyzna. Nie mogłam zobaczyć jego twarzy, gdyż była ona schowana za kapturem. Jego ręce były włożone do kieszeni spodni. Był taki pewny siebie i nie poruszał się. Boje się go tak okropnie. Krzyczeć ? Dawno by mi krzywdę zrobił. Ten pomysł odpada. Zrobił krok w moją stronę. Wstałam szybko i wyciągnęłam dłoń w jego stronę by się zatrzymał. Zaczęłam panikować.
- Kim ty jesteś ? - zapytałam się - Co robisz w moim domu ?
Nie mogłam znaleźć żadnego przedmioty aby się obronić. Nie miałam nic w pokoju co by mnie uratowało. Nie odpowiedział na moje pytania, szedł w moją stronę małymi krokami.
Nie mogłam znaleźć żadnego przedmioty aby się obronić. Nie miałam nic w pokoju co by mnie uratowało. Nie odpowiedział na moje pytania, szedł w moją stronę małymi krokami.
Spanikowałam do takiego stopnia, że zaczęłam bardzo głośno krzyczeć i wołać o pomoc.
Mężczyzna w ciemnych ubraniach przeklną pod nosem, spiorunował wzrokiem od czubka głowy po koniuszki nóg. Cofnął się. Usłyszałam na korytarzu czyjeś kroki, a potem dobijanie się do drzwi. Ochroniarze zaczęli walić pięściami, a mama krzyczeć.
- Przyjdę po ciebie suko !!! - wysyczał z wściekłością włamywacz. Łza poleciała mi po policzku nie z powodu groźby lecz strachu
Ruszył w stronę balkonu, a potem znikł.
Zeskoczyłam z łóżka i podbiegłam do drzwi. Przekręciłam kluczyk z wielką trudnością. Trzęsę się jak galareta. Otworzyłam je na rozcież i rzuciłam się w ramiona taty.
*******************************************************************************
Tak zaczyna się moje opowiadanie. Myślę, że wam się spodoba. Sama nie wiem co z tego wyjdzie, ale sądzę, że będzie dobrze. Przetrwamy to :P
Za niedługo będzie ROZDZIAŁ 1 !!! :D
Pozdrawiam xD
*******************************************************************************
Tak zaczyna się moje opowiadanie. Myślę, że wam się spodoba. Sama nie wiem co z tego wyjdzie, ale sądzę, że będzie dobrze. Przetrwamy to :P
Za niedługo będzie ROZDZIAŁ 1 !!! :D
Pozdrawiam xD
Subskrybuj:
Posty (Atom)